1. Blanka, cz. 4.


    Data: 17.07.2020, Kategorie: Brutalny sex Autor: Tomnick

    ... informacją! – zirytowana porażką, chciałam odpowiedzieć po polsku.
    
    – Blanka? – wysapał, a potem przetarł i założył okulary. Z grymasem na twarzy ucisnął bok.
    
    Teraz go poznałam! Kiedy założył okulary! Zdjęcie było prawie aktualne. Zgolił wąsy.
    
    – Przyjechał! Przyjechał po mnie! Jest! – głęboko odetchnęłam. – Co za ulga! Ludzie! – Chciałam wykrzyczeć moją ulgę i radość. Niewiele brakowało, a bym się rozryczała ze szczęścia! Potakująco kiwnęłam głową i z trudem się powstrzymałam przed rzuceniem się, jak by nie było, obcemu mężczyźnie na szyję.
    
    Sapnął z ulgą. Uśmiechnął się i głośno wypuścił powietrze. Poprawił włosy rozrzucone przez wiatr.
    
    Wzięłam głęboki oddech, uśmiechnęłam się. Zapytałam go o imię. Kiedy potwierdził, że on to Stephan, od razu zaczął przepraszać za spóźnienie. Wyrzucił z siebie potok słów. Za szybki dla mnie, ale zrozumiałam, że wczoraj nie zatankował. Dzisiaj rano przypomniał sobie, ale dopiero kiedy wsiadł do auta. Pojechał na stację benzynową, inaczej nawet nie dojechałby na dworzec. Do ‘swojej’ stacji miał kawałek, więc w rezultacie spóźnił się. Był zdyszany, bo biegł na peron, a nie jest przyzwyczajony do biegania. Pod dworcem nie było wolnych miejsc, więc musiał pojechać nieco dalej. Nie lubi spóźniać się, raz jeszcze przeprasza. Kiedy wyjaśniliśmy wszystko, wziął moją torbę i ruszyliśmy do wyjścia z peronu. Pytał o podróż, odpowiadałam jak potrafiłam.
    
    Świat znowu nabierał kolorów...
    
    *
    
    Po prysznicu siadłam w szlafroku i klapkach ...
    ... na krześle. Byłam pod wrażeniem. Najpierw z samochodu zobaczyłam inny kawałek Berlina Zachodniego. Teraz jego mieszkanie. Wystrój znacznie bardziej nowoczesny niż u ciotki. Moje krajowe klapki tutaj nie pasowały, ale co tam!
    
    – Trzeba kupić sandałki na szpilce – zanotowałam w pamięci.
    
    – Szlafrok jest dla ciebie – uśmiechnął się, kiedy wyszłam w nim z łazienki. Zaskoczona, w porę zreflektowałam się. Za prezent podziękowałam uśmiechem i dygnięciem. Ciemnoniebieska frotte, w delikatne białe i zielone prążki. Materiał był taki gęsty i puszysty... Nasze ręczniki frotte były jednak inne. Postawiłam kołnierz i wtuliłam się w materiał. Na stole postawił przede mną herbatę, cukier. Herbata miała bardzo przyjemny zapach. Widocznie zauważył moje zainteresowanie, bo podał jej nazwę. Nie zapamiętałam. Zaproponował kanapki. Podziękowałam i wyjęłam swoje. Z uśmiechem skinął głową i przyniósł talerzyk. W ogóle był taki pogodny. Emanował spokojem. Wyjaśniłam, że w pociągu nie byłam głodna.
    
    – Przecież nie przyznam się, w jakim stresie jechałam. Z trudem przełknęłam kilka łyków herbaty – myślałam, uśmiechając się do niego. – Ale teraz jestem bardzo głodna, więc nadrobię zaległości – powiedziałam głośno.
    
    Jemu podobałam się w takim okryciu. Siedział na kanapie i patrzył na mnie, siedzącą na krześle. Niby to przypadkiem, jedząc kanapkę, odchyliłam nieco połę szlafroka, założyłam nogę na nogę już bez klapka. Teraz widział nogę aż po udo. Stopa zadbana, paznokcie pokryte lakierem. Włosy w ...
«1234...»