-
Blanka, cz. 4.
Data: 17.07.2020, Kategorie: Brutalny sex Autor: Tomnick
... kroczu przystrzygłam. Wiem, kobiety tego nie robią, ale gdzieś czytałam, że na Zachodzie nawet golą sobie łono do skóry, więc na początek zrobiłam krótką fryzurkę. Mnie się podobała, a nikomu nie chwaliłam się. * Uśmiechnął się: – Wieczorem możemy iść do jakiejś restauracji i na spacer, jeżeli będziesz miała ochotę – zawiesił głos. – A teraz, jak odpoczniesz, to chciałbym zobaczyć ten zapowiadany striptiz. – Oczywiście, przecież dotrzymuję słowa – kiwnęłam głową i uśmiechnęłam się. Zauważyłam, że brakuje mi słów albo właściwe przychodzą z opóźnieniem, więc gestykulacją lub mimiką staram się uzupełnić odpowiedź. Miałam wystarczającą motywację do nauki tego języka. Przypomniałam, że chcę zadzwonić i spotkać się z ciotką. Już wcześniej uzgodniliśmy, że będę miała na to dwie godziny. Pozwolił mi zadzwonić ze swojego telefonu w przedpokoju. Kiedy wybierałam numer, taktownie wycofał się. Rozmawiałyśmy krótko i po polsku. Ciotka zaprosiła na herbatę i kanapki: – Jeżeli będziesz miała czas – zaznaczyła. Ucieszyła się z mojego telefonu, ale chyba wyczułam sztuczny entuzjazm w jej głosie. Teraz nie przejmowałam się takimi niuansami. Znacznie później pomyślałam, że ciotka nie wpadłaby w depresję, gdybym zrezygnowała z zaproszenia. – Ciociu, chętnie wpadnę na jakieś pół godziny późnym popołudniem. Dzisiaj wracamy – przypomniałam. – Jeżeli chcesz, to możemy spotkać się gdzieś w mieście – ożywiła się. – Nie, nie! Dziękuję. Wolałabym u cioci, bo ciocia ma takie ...
... ładne i zadbane mieszkanie. Zawsze chętnie je obejrzę – dodałam. Przecież nie mogłam podać jej prawdziwego powodu. Ucieszyła się z komplementu i coś mówiła o kobiecej ręce i jej ciągłych staraniach, żeby ładnie wyglądało. O staraniach, których nie doceniał nawet jej mąż. W końcu zdołałam jej przerwać, wyjaśniając, że koleżanki czekają. * W gościnnym pokoju zdrzemnęłam się. Obudził mnie, potrząsając za ramię. Najpierw nie wiedziałam, gdzie jestem. Kiedy zobaczyłam jego twarz, wszystko wróciło do normy. – Miałam spać godzinę – burknęłam żałośnie. Chciałam trochę wypocząć przed pracą, a ten... – Spałaś ponad dwie godziny – uśmiechnął się. – Co?! Ile?! – Już siedziałam na tapczanie. Bez słowa, ale z uśmiechem pokazał mi zegarek. – Stephan, daj mi kwadrans! I włącz muzykę! Wiesz jaką? Potakująco kiwnął głową. Nie macał mnie. Nie włożył dłoni pod kołdrę. – I wyjdź! Eee, usiądź w salonie na kanapie i czekaj! Kwadrans! Kiwnął głową. Był zaskoczony i chyba rozbawiony moją determinacją. Byłam szybka. A co! Jak człowiek zaspał w tygodniu, to też potrafił umyć się, ubrać w kwadrans, zrobić makijaż i zbiec w pantofelkach z drugiego piętra. I zdążyć na wykłady! Chłopacy ponoć byli jeszcze szybsi, ale oni nie robili makijażu. I nie myli się. To oczywiste. Czasami ktoś litościwy podzielił się kanapką między wykładami. Ewentualnie kupiło się kanapkę z salcesonem albo pasztetową w „chlewiku”, czyli uczelnianym bufecie. Co bardziej wybredni albo dobrze ...