Udawana randka Marty
Data: 19.07.2020,
Kategorie:
randka,
Mamuśki
nieśmiały,
pończochy,
udawanie,
Autor: historyczka
... Cokolwiek mu podając, nachylałam się przesadnie. Dawałam mu doskonały wgląd w dekolt. W pewnym momencie, gdy poszłam po czereśnie do kuchni, perfidnie rozpięłam górny guzik bluzki. Teraz miał jeszcze lepszą perspektywę - niemały fragment moich półkuli i zapewne fragment koronki stanika...
Podczas kolacji, szczebiocząc, zagadywałam Lubka. Uśmiechałam się do niego i wypytywałam o wszystko. Może nie odebrał mnie, jako wścibskiej ciotki? Przyznaję, że najbardziej ciekawiło mnie, czy ma jakąś sympatię, czy chodzi na randki? Chociaż nieco w to wątpiłam, biorąc pod uwagę jego nieśmiałość. Oczywiście, starałam się pytać dość dyplomatycznie, nigdy wprost.
- Taki przystojniak jak pan, zbałamucił zapewne niejedno biedne dziewczę!
Takimi zawoalowanymi pytaniami wydobyłam niemało. Uznałam, że to wyjątkowo niedoświadczony młodzieniec, który zapewne nigdy nawet nie całował się z dziewczyną.
Ależ mnie to rajcowało!
Nalewając kawalerowi wina do kieliszka, stawałam obok i pochylałam się jeszcze niżej, niż uprzednio. Z zadowoleniem dostrzegłam, że jego wzrok laduje na mojej bluzce. Dlatego nalewałam trunek powoli, byle tylko Lubek mógł napawać się chwilą.
"A obejrzyj sobie chłoptasiu dokładnie moje bufory.Pewnie nażywo nic więcej nie widziałeś! Czy nie podoba ci się, że są takie duże?"
Chłopak na przemian bladł i czerwieniał. Dość szybko wysączył kieliszek, jakby celowo po to, żeby znów móc liczyć na kolejny pokaz. I nie przeliczył się! W międzyczasie, gdy poszłam do ...
... kuchni po wodę, "przypadkowo" rozpiął się drugi guzik niesfornej bluzki.
Wtedy już nie było mojego chrześniaka na kolacji, znużony poszedł spać, a jego kolega o dziwo, nie wykazywał cienia znużenia. Wprost przeciwnie, gdy polewałam kolejny kieliszek, wydawał się być dość ożywiony. Chyba alkohol dodał mu nieco odwagi, bo dostrzegłam, że śmielej zerkal w mój dekold. Teraz mógł dojrzeć całkiem sporą partię tego seksownego, koronkowego stanika. Ja również byłam bardziej ośmielona za sprawą wina. Podczas nalewania do kieliszka, stałam znacznie bliżej niego. Na bank poczuł uwodzicielski zapach moich drogich perfum.
Podczas rozmowy, komplementowałam go:
- Panie Lubomirze, wspaniale mi się z panem rozmawia! Znam pana ledwie kilka godzin, a mam wrażenie, że znam pana od dawna! Jakbym była z panem bliżej, niż z mężczyznami, z którymi się spotykałam...
Obawiałam się, że posuwam się za daleko, ale przecież wino ma swoje prawa. Tym bardziej, że chłopiec robił wrażenie, że bardzo ekscytuje się tym, co mówię.
Dożo opowiadałam o sobie. Wyznałam mu, że jestem samotną kobietą, że już dawno nie spotykalam się z żadnym mężczyzną, a nawet przyznałam się, że brakuje mi męskiego ramienia...
Obserwowałam miny Lubka wpatrującego się we mnie uważnie, gdy to wszystko wyjawiałam. Zastanawiałam się wtedy, jakie myśli kłębią się pod jego czaszką? Co jeszcze chciałby o mnie wiedzieć? Może: - z iloma mężczyznami poszłam do łóżka? - O nie... - pomyślałam - mężczyźni tak tego nie określają - ...