Udawana randka Marty
Data: 19.07.2020,
Kategorie:
randka,
Mamuśki
nieśmiały,
pończochy,
udawanie,
Autor: historyczka
... raczej - "Ciekawe, ilu ją zaliczyło?" - czy raczej - "ilu ją rżnęło?" Aż sama się podnieciłam do tego sformułowania.
Idąc tym tropem, sama podsuwałam mu pytania.
- Panie Lubomirze, a co chciałby pan o mnie wiedzieć?
Zaczerwienil się mocniej i cicho zapytał:
- Tak mówiła pani o tych mężczyznach... a zdradziła by pani, pani Marto, z iloma tka poważniej się spotykała? - Wydusił to z siebie i jednocześnie przestraszył tego co powiedział, jakby przeszarżował.
- Panie Lubku, a cóż to za tajemnica? - Uśmiechnęłam się, patrząc się mu w oczy. - Poważniej? Hm... Dłużej spotykałm się z dwoma... No i były jeszcze dwa, krótsze związki...
"Więcej ci chłoptasiu nie będę mówiła. Jeszcze uznasz, że się puszczałam. A tak, czterej faceci, którzy mnie pieprzyli, to chyba wystarczająco, żeby podziałać na twoją wyobraźnię. A może nawet już sobie wyobrażasz, jak byłam dmuchana na tej wersalce, na której siedzę... Nawet sobie nie wyobrażasz, jak dał mi na niej popalić pan Tadzio..."
Ogarnąl mnie bardzo erotyczny nastrój, nie mogłam się powstrzymać by nie kusić Lubka coraz silniej. Gdy zakładałam nogę na nogę, siedząc na wersalce, robilam to w taki wytworny, ale także kuszący sposób. Podczas tej akcji, spódniczka podsunęła się do góry, zdradzając fakt posiadania przez mnie pończoch. Ujawniony za pomocą seksownej koronki, która z miejsca przykuła uwagę młodziana. Pomyślałam sobie - no na takiego niedoświadczonego młodzika - to musi działać. Zwłaszcza, że jednocześnie nieustannie ...
... uśmiecham się do niego i komplementuję go.
Pewnie to pod wpływem alkoholu, ale już snuję plany - co może z takiego ieszkania chłopaka pod moim dachem wyniknąć? Czy może dojść do tego, że on wyląduje w moim łóżku? Szybko ganię się za to myśl: - Przecie on za młody!. Lecz wkrótce kolejna stawia tezę w kontrze: - A dlaczego by nie? Czyż nie przyjemne by było poczuć takiego junaka blisko... bardzo blisko... ulec mu... pozwolić mu na... wszystko?!
***
Szybko wyszło na jaw, że Mateusz zapoznał w okolicy dziewczynę i w zasadzie całymi dniami przesiadywał u niej.
Dlatego jego przyjaciel cały czas spędzał ze mną. Bardzo polubiłam Lubomira, mimo, że dał się poznać jako rzeczywiście nadzwyczaj nieśmiały chłopiec. Lubiłam z nim przebywać, lubiłam rozmawiać. Najbardziej jednak polubiłam jego charakter, typowego melancholika. Wydał mi się romantyczny i bardzo nieśmiały. Z jakiegoś powodu uwielbiałam go niemal nieustannie prowokować... kokietować... Było to takie ekscytujące… Często nie mogłam się powstrzymać, żeby przy nim, niby dyskretnie – odwracając się nieco – poprawiać pończochę… No bo od kiedy zamieszkali u mnie - nie zakładałam na siebie nic innego, jak tylko spódniczki i nic innego jak tylko pończochy.
To było czarujące, obserwować jak panicznie wstydliwy chłopiec – cały się czerwieni. Łapie buraka na widok moich, seksownych pończoszek z szerokimi koronkowymi zakończeniami. Kiedy dyskretnie podwijałam kieckę, chwytając palcami za misterny materiał manszet – chłopak ...