1. Nietypowe Historie: Pociotka (II)


    Data: 18.06.2019, Kategorie: wiedźma, zmartwychwstanie, Fantazja paranormalne, Autor: Adrenalinaaa

    Patrząc na szczupłą twarz umorusaną leśną warstwą gleby, próbowałem poukładać w głowie ostatnie tygodnie. Najpierw śmierć nastolatki, a teraz to? Jakim potworem trzeba było się stać, żeby chcieć zabić jedną, a zagrzebać żywcem drugą kobietę? Powoli brakowało mi argumentów, aby móc usprawiedliwiać Boga w całym tym morderczym precedensie. Świadomość bycia obojętnym wobec wszystkiego, co tutaj się działo, napawała mnie obrzydzeniem. Ci ludzie nawiązując, którzy nadal wierzyli, byli przecież stworzeni na jego podobieństwo. I to właśnie przerażało najbardziej. Odpowiedź na powyżej zadane samemu sobie pytanie, wzbudzała dreszcz. Wystarczyło być człowiekiem wierzącym w jakąś idee i zrobić krok w stronę bycia nazbyt pewnym siebie. Sprzeciwić się przeciwko podstawom ludzkiego zachowania. Wtedy stawałeś się potworem. Bogiem we własnej, grubej skórze.
    
    Kiedy dziewczyna zemdlała od razu przystąpiłem do wykopywania ciała. Dopiero gdy wyciągnąłem ją i ułożyłem w bezpiecznej pozycji, zadzwoniłem po karetkę. Oczywiście kazano mi opisać całą sytuację, poproszono o szczegółowy opis poszkodowanej oraz o wskazanie lokalizacji. No właśnie. I tutaj pojawił się problem. Jak wytłumaczyłbym się policji? Krążenie o trzeciej nad ranem w pobliżu miejsca morderstwa nastolatki było gwoździem do trumny dla mojego alibi. I nie to, że miałem sobie coś do zarzucenia, ale byłem świadomy, że w starym Wiśniczu to nie będzie miało żadnego znaczenia. Żadna z zaściankowych głów nie opowie się po mojej stronie, ...
    ... a co gorsza sprawa zostanie rozwiązana. Bo została już zakopana pod dywan, owszem. Jednak co lepszego jest od publicznej likwidacji jednostki, aby uspokoić tłumy? Nic. Morderca zapewne śmiałby się w głos, krzywdząc kolejną niewinną kobietę, a społeczeństwo nie miałoby czelności przyznać się do błędu, gdyby zaatakował ponownie. Z drugiej strony, mógłby już więcej tego nie zrobić, aby się nie wychylać i nie ryzykować. Drogą jakiejś dedukcji postanowiłem więc, że na ten moment lepiej będzie nie ujawniać swojej dobroduszności. Szamocząc się w letargu emocjonalnym, niczym zamknięte w klatce zwierzę, szybko przeprosiłem za głupi żart, zwalając winę na wypity alkohol. Niczym gówniarz improwizując końcówkę monologu szyderczym śmiechem i czkawką. Po całej prowizorycznej i zarazem heroicznej akcji, jak najszybciej postanowiłem uratować jedynego świadka i ofiarę potwora z Wiśnicza.
    
    Niecałe dwadzieścia minut później, nieopodal bocznej, kamienistej drogi wkładałem ciało nieprzytomnej kobiety na tylne siedzenie starego poloneza. I dopiero wtedy utwierdziłem się w przekonaniu, że to jedyne możliwe wyjście z tej okropnej sytuacji. Zwykły dobry uczynek, mógł bowiem poskutkować uzyskaniem informacji na temat oprawcy i co lepsze, mógł sprawić, iż dopadłbym go przed organami ścigania. Tak przynajmniej sobie to w tamtej chwili wyobrażałem.
    
    - Czarci...- niskie mruknięcie oraz delikatny zryw nóg jakby w obronie poskutkował powolnym wybudzaniem się mego nowego gościa.
    
    Opatrując poturbowane ...
«1234...»