1. Nietypowe Historie: Pociotka (II)


    Data: 18.06.2019, Kategorie: wiedźma, zmartwychwstanie, Fantazja paranormalne, Autor: Adrenalinaaa

    ... zbytnio nie rozpędza! - kobiecy głos zza mego ciała powoli nawracał mnie do rzeczywistości. - Musi Pan przycupnąć na łożu. - jasne zielone oczy zjawiły się znów przede mną, a delikatna dłoń dotknęła polika. Sekundę później leżałem na łóżku, tam, gdzie powinna była leżeć ona. Sam do końca nie wiedziałem, co do jasnej cholery, aktualnie się wokoło mnie dzieje.
    
    - To jakiś koszmar jest chyba... - kiedy zimny okład powędrował na łuk brwiowy oraz szyję, duszności zniknęły. Bardzo szybko odzyskałem witalność i spostrzegłem, jak znaleziona w lesie ofiara, zaczyna modlić się, nachylona nad moim ciałem. Czy wariacji nie było końca? Czy do końca sfiksowałem? - Pani jest...
    
    - Śpij! - delikatny pocałunek złożony na moje czoło był niczym gwóźdź do trumny. W żaden sposób racjonalny, czy też nie, nie dało się wytłumaczyć tego, co aktualnie się wydarzyło.
    
    Jakim cudem odleciałem? Jakim cudem nagle stałem się zmęczony jak nigdy? Cóż. Na każdą pokręconą odpowiedź, przypada jedna wiedźma. O tym jeszcze wtedy nie wiedziałem.
    
    ***
    
    Kilka rzeczy, które były dla mnie niezbyt godziwe z całym aktualnym statusem życia, sprowadzały się do leżącego na łożu mężczyzny. Nieco zamożnego, sądząc można było po odzieniu oraz okolicznych izbach, a także zawartych w nich drobiazgach.
    
    Jak wytłumaczyć miałam sobie to w sposób rzekomo tradycyjny? Że niby chochli dół sprowadził mnie na powrót do tego zalążka ludzkiego brudu i ubóstwa? I niby jakim cudem wymarzyłam sobie akurat taki sposób, by do ...
    ... niego powrócić? Wiele nieścisłości panowało w mym zmęczonym i jednocześnie zdruzgotanym wnętrzu. Kiedy więc dostrzegłam odbicie niczym na rzece, które w jednym kształcie wisiało na ścianie, przeraziłam się. Wiedziałam, że diabeł maczał swe krępawe dłonie w ludzkim padole, ale żeby aż tak swawolnie?
    
    Podchodząc do niego, patrzyłam wprost na siebie. Niczym zaczajona lwica, broniąca resztek godności. Gdy więc ujrzałam coś, czego nie powinnam była, krzyk wyrwał się z gardła niczym strzała z łuku. Dudniące kroki złączyły się z nim, a już po kilku chwilach obok mnie stał właściciel izby, w której się znajdowałam.
    
    - Pani...co się stało...- oczy zawiesiły się wokół pięknie wyrzeźbionego torsu oraz ramion. Nagość męskiego osobnika wcześniej napawałaby mnie jedynie odrazą, ale to wrodzony afrodyzjak energii krążącej w jego ciele, przyciągał mnie do siebie. Lecząc go, nie zająknęłam się, by zważyć na nie sponiewieranie jego łachmanów. Dopiero przy okazaniu się mej osobie w świetle słońca, zrozumiałam, że pozwoliłam sobie na zbyt wiele.
    
    - Jaźń...- ciemne oczy wlepiały się we mnie zszokowane, a lico wręcz kipiało od ciekawości. - Pan...
    
    - Nazywam się Jan Tarnasz. Janek dla przyjaciół. Znalazłem Panią przy starej chacie należącej do trzymania zapasów dla leśnych zwierząt...- jego słowa nie rozwiały żadnej kłębiącej się zagwozdki w mych myślach.
    
    - Dwa tysiące dwudziesty...- powróciły słowa z nocy, gdy ktoś wybudził mnie ze snu. - Ty! Tyś mnie porwał z czarci wnętrza zawieszenia! ...
«1234...»