Mars
Data: 01.08.2020,
Kategorie:
prawiczek,
bogowie,
Fantazja
Sex grupowy
Autor: Milena.S
... przejęty przez kapłanów i zawieziony do Rezerwatu Siedmiu Jezior. Tam zaś odbędzie się ceremonia, po której trafi do klasztoru. Gromie, czy jest coś, czym chciałbyś się z nami podzielić? - zwrócił się do mnie opiekun.
Choć wielokrotnie przygotowywałem się do tego "przemówienia", wszystko co kiedyś chciałem zawrzeć w tej chwili i czym pragnąłem się podzielić, gdzieś uleciało. Dotąd miałem wrażenie, że ten moment będzie przełomowy. Jednakże teraz w głowie świeciła mi pustka a jedyne o czym mogłem myśleć to o tym, że dzisiejsza pieczeń była wyjątkowo smaczna.
- Cieszę się, że mogłem z wami spędzić wszystkie te lata. Mam nadzieję, że jeszcze się spotkamy.
- Dziękuję Gromie. Teraz świętujemy.
Noc upłynęła szybko. Kiedy niebo zaczęło jaśnieć, pięciu następnych w kolejności do namaszczenia chłopaków, pomogło przygotować mnie do wyprawy. W spory plecak zapakowałem podstawowy ekwipunek na pieszą podróż, w tym także ceremonialne szaty, na które składały się przepaska na biodra i skórzany pas.
Zaraz po tym jak zostałem spakowany, ubrano mnie w skórę i płaszcz. Gdy zaczęło świtać, opiekun mojego obozu przyszedł po mnie i razem ze wszystkimi obozowiczami doprowadził na skraj ogrodzenia. Teren przede mną był pusty jak stepy. Zieleń traw mieszkała się swoją barwą z czerwienią ziemi. Ten kontrast majaczył mi przed oczami jak trójwymiarowe obrazki na pocztówkach.
- Gromie! Oto nadszedł dzień naznaczenia ciebie na męża. Klęknij przede mną - krzyknął. Pomimo tonu jaki ...
... przybrał jego głos, sytuacja wcale nie była podniosła. Nie czułem niczego nadzwyczajnego. Podchodziłem do tego jak do kolejnej przygody. Nie miałem czego się obawiać.
Będąc dziesięcioletnimi chłopcami w ramach treningów musieliśmy sami wytrwać noc w lesie lub górach a w dniu piętnastych urodzin każdy z nas pokonywał samotnie drogę do świątyni Marsa. Nie było w tym nic przerażającego.
Stawiając obok siebie plecak, klęknąłem pokornie na jedno kolano. Opiekun zanurzył palec we krwi mojej ostatniej upolowanej zwierzyny i malując palcem, nakreślił mi na czole symbol nieskończoności.
- Idź. Niech bóg cię strzeże od bólu...
- I tajemnic nocy - dodałem, kończąc krótką formułkę pożegnania.
Nie zwlekając,wstałem, zarzuciłem plecak i kiwnąłem głową w stronę kolegów. Może los sprawi, że rzeczywiście kiedyś się spotkamy.
Spojrzawszy jeszcze w stronę metropolii ciągnącej się w oddali za lasem, obróciłem się i ruszyłem w wyznaczonym kierunku.
***
Świątynia nie zmieniała się od wieków. Jej surowy wygląd był schludny a brak zdobień i wymyślnych rzeźb sprawiał, że czułem się jak w domu. Kiedy wszedłem głębiej, zapaliłem pochodnię od świętego ognia i umieściłem ją pod wielką, kilometrową kamienną postacią boga. Usiadłem po turecku i czekałem na wezwanie. Dopiero po dobrej godzinie, w drzwiach po lewej stronie pojawiła się ciemna postać.
- Pójdź za mną.
Po tych słowach mężczyzna zniknął. Szybko zebrałem swoje rzeczy i udałem się za nim.
Wiedziałem, że świątynia liczy ...