Podróż do wnętrza Alicji - rozdział 3
Data: 09.08.2020,
Kategorie:
Tabu,
Podglądanie
Masturbacja
Autor: librarium
Rozdział 3 – powrót do domu
Opuszczając obóz myślałam, że cały ten nowopoznany świat seksu i silnych emocji pozostawiam za sobą. Oczywiście myliłam się. Mało tego, z perspektywy czasu sądzę, że kiedy się raz zaczęło to nie można przestać. Tak było ze mną.
Powoli zbliżał się koniec wakacji. Po opuszczeniu obozu, moja znajomość z Igorem skończyła się jak nożem uciął. Więcej nie zadzwonił i nie napisał, chociaż przy pożegnaniu zapewniał, że pozostaniemy w kontakcie. Spodziewałam się tego, ale miałam nadzieję, że będzie inaczej. Ja byłam w drodze do domu, a on tam został. Oznaczało to koniec naszych spotkań i powrót do „normalności”.
Podczas podróży pociągiem zebrało mi się na wspomnienia, bo w domu nie było mnie kilka tygodni i trochę się stęskniłam. Mieszkałam z rodziną w dużym mieście w apartamentowcu na jednym z tych nowych, strzeżonych osiedli z wejściem przez portiernię. Mieszkanie było duże, każdy miał swoją sypialnię z łazienką (chociaż Zuza i Ula wciąż dzieliły ze sobą pokój), do tego spory salon z kuchnią, gabinet rodziców oraz pralnię i siłownię. Żyliśmy tam w pięcioro: ja, moje młodsze siostry i nasi rodzice. Kiedyś był jeszcze Bartek, mój starszy brat, ale wyjechał za granicę na studia.
O moich siostrach wspominałam już wcześniej. Zuzia była rok młodsza od Uli, poza tym niska i bardzo drobna. Nosiła długie ciemne włosy i okulary. Ula tak jak ja była z długowłosą blondynką o normalnej posturze. Miała ładny uśmiech, także skryty za okularami. Obie były ...
... córkami mojego ojczyma Grzegorza i Sandry, naszej mamy. Pobrali się dawno temu, niedługo po tym jak mama rozwiodła się z moim biologicznym ojcem.
Jeśli chodzi o rodziców to oboje mieli prawie pięćdziesiąt lat i byli prawnikami. Grzegorz był wysokim brunetem, lekko już szpakowatym. To po nim Zuzia odziedziczyła urodę, bo ja i Ula byłyśmy podobne do mamy. Grzegorz byłby nawet przystojny, gdyby nie był taki stary, przynajmniej z mojego punktu widzenia. Nie pociągali mnie dojrzali faceci i nie rozumiałam tego kompleksu córeczki tatusia. Nigdy też nie wmawiano mi, że to mój biologiczny ojciec i odkąd pamiętam mówiłam mu po imieniu. W moim umyśle „rodzice” równali się „mama” plus „Grzegorz” i tak już pozostało. Sandra, moja mama, była blondynką z fryzurą typu bob, przefarbowaną na ciemny brąz. Poza tym niewysoka (udało mi się ją już przerosnąć) i miała figurę zwyczajnej czterdziestolatki, z wystającą pupą i dużym biustem (który miałam nadzieję odziedziczyć w genach).
Kiedy wysiadłam z pociągu na stacji czekała już na mnie cała czwórka. Przywitałam się serdecznie ze wszystkimi, bo bardzo się stęskniłam. Grzegorz zabrał moje bagaże, wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy do domu. Była piękna słoneczna pogoda. Po drodze zatrzymaliśmy się żeby coś zjeść i wtedy przy obiedzie opowiedziałam jak minęły mi wakacje. Oczywiście przemilczałam wszystko co dotyczyło Igora i moich nocnych wycieczek. Mama zadawała mi mnóstwo pytań, ledwo nadążyłam z odpowiadaniem.
– Spokojnie mamo, będziemy ...