Praktyka ginekologiczna.
Data: 21.06.2019,
Kategorie:
Tabu,
Autor: Marcepan79
Kiedy byłem nastolatkiem, chciałem być ginekologiem. I nie było w tym nic dziwnego, ani krepującego, ponieważ w mojej rodzinie ginekologiem była babcia i dziadek, a obecnie jest młodsza siostra mojej mamy, ciotka Ewelina. Sprawy ginekologiczne były omawiane na różnych spędach rodzinnych, mówiono o nich, żartowano z nich… Ewelina jest od mamy od 5 lat młodsza. Ja też mam siostrę, starszą ode mnie o 5 lat. Jakaś to chyba taka nasza rodzinna tradycja. Siostra oczywiście, kiedy była potrzeba skorzystania z pomocy ginekologa, leczyła się u ciotki. Siostra zawsze traktowała mnie z góry. Zawsze byłem dla niej gówniarzem niegodnym nawet uwagi. Kiedyś nabawiła się jakiś poważniejszych „babskich” problemów i musiał przejść serię badań. Badania na szczęście nie wykazały niczego poważnego. Siostra powoli o dolegliwościach zapominała, biorąc odpowiednie leki.
Któregoś dnia (podczas jakieś rodzinnej imprezy) Ewelina powiedziała, że trzeba w końcu odebrać od niej te wszystkie wyniki i opisy z badań mojej siostry, bo mogą się przydać na przyszłość, a bez przerwy ktoś zapomina ich od niej odebrać, albo ona zapomina je przynieść. Były wakacje, padło więc na mnie. Popołudniu we wtorek miałem podejść do ciotki, do kliniki i odebrać 3 szare koperty formatu A4 z wynikami siostry. Ciotka miała wtedy 39 lat. Ja… niezbyt dużo wiec chwalił się nie będę. Ciotka była współdyrektorką i współwłaścicielką kliniki położniczo-ginekologicznej. Leczono tam też bezpłodność. A przynajmniej usiłowano. Było ...
... to chichotem losu, ponieważ ciotka sama dzieci mieć nie mogła. Nie wiem z jakich powodów. Ale chyba się z tym już wtedy dawno pogodziła i nie było widać, jakby była z tego powodu nieszczęśliwa. Ogólnie rzecz biorąc była osobą wesołą. Sypała żartami jak z rękawa, niejednokrotnie o mocnym zabarwieniu egotycznym. W ogóle się nie krępowała. Z d**giej strony była chyba najtwardszą i najbardziej stanowczą osobą w rodzinie. Podpaść jej to była katastrofa. W przypadkach kryzysowych, to ona w rodzinie podejmowała najważniejsze decyzje i co najważniejsze podejmowała je trafnie.
Ciotka była bardzo ładna, ale albo nie potrafiła albo nie za bardzo jej się chciało tą swoją urodę uwydatniać. Była przeciętnego, kobiecego wzrostu. Złotowłosa blondynka z prostymi włosami do ramion. Oczy miała bladoniebieskie. Cerę bardzo jasną. Twarz lekko podłużną z niewielkim jakby lekko zadartym noskiem i lekko szpiczastą brodą. Gdyby ją odpowiednio przebrać, wyglądała by jak jakaś wróżka, albo elf. Jej uroda była niepospolita, bardzo eteryczna. Cycki miała małe, ale za to przecudowny tyłeczek. Już wtedy uwielbiałem patrzeć na niego kiedy chodziła. Fantastycznie nim kręciła. Zawsze też podobały mi się jej nogi. Lekko wysportowane, ze sprężystymi i niesamowicie foremnymi łydkami. Wyglądały ładnie tym bardziej, że ciotka chodziła bez przerwy w obcasach. Nie jakiś wysokich szpilach, ale chyba w ogóle nie miała sportowych czy płaskich butów. Chyba nawet na kort tenisowy weszła by na obcasach. Nie ukrywam, ...