Rodzinne pieszczoty
Data: 26.08.2020,
Kategorie:
Incest
Zabawki
Brutalny sex
Autor: Baśka
Jest u nas takie powiedzenie, że z każdej sytuacji są przynajmniej dwa wyjścia, jak nie przez drzwi, to przez okno. Ja też teraz znalazłam się w takiej sytuacji. Mogłam tę historie opisać lub nie. Postanowiłam opisać, aczkolwiek mam świadomość, że niektórzy, czytając ją, będą oburzeni. Trudno, niech się burzą. Ja na to nic nie poradzę.
Opowiadanie dotyczy mojego spotkania z synem Markiem. Marek w 2002 roku zdał maturę i pojechał do mojego byłego męża, a swojego ojca na studia do Paryża. Oczywiście, utrzymujemy normalne kontakty między sobą, czasami przyjeżdża, jak ma wolne na uczelni, część wakacji spędzał w Polsce. W tym roku tak się złożyło, że nie mógł przyjechać podczas wakacji, ale udało mu się wygospodarować czas na przyjazd na Święto Wszystkich Świętych. Przyleciał w piątek, 28 października a odleciał w środę, 2 listopada. Spał u mnie, bo ten dom jest w dalszym ciągu również jego domem, tutaj przecież jest zameldowany na stałe.
Ale nie tylko spał u mnie, również spał ze mną. Będąc zarozumiałą mogę powiedzieć, że wyrósł mi piękny mężczyzna, który wie, co i po co ma. Pieściliśmy się, kiedy się dało i jak się dało, od poniedziałku mocno perwersyjnie.
A jak do tego doszło, kilka zdań wprowadzenia. Jak to się mówi, od momentu, kiedy pouczyłam, że jestem kobietą "swędziała mnie Cipka", zawsze byłam mocno pobudzona erotycznie. Kiedyś w akademiku przespałam się z jednym chłopakiem. Ten głupol, pochwalił się swojemu kumplowi, że poderwał niesamowitą dziewczynę w łóżku. ...
... Następnym razem zaczął przystawiać się do mnie ten drugi, ale nie poszło mu tak gładko, musiał się dosyć długo starać, dopiero po roku dostał, co chciał. Spodobało mu się i tak 25 kwietnia 1980r został moim mężem. Z tego związku 02.04.1984r urodził się nam syn Marek.
Jesienią 1984r mój mąż wyjechał na staż naukowy do Francji, miał wrócić po roku, ale nie wracał. Była taka możliwość, abym ja tam pojechała, ale ja już nie chciałam. Miałam dobrą pracę, w wychowaniu syna pomogli mi rodzice, zresztą jego też, bo przecież to też ich wnuczek. Duża w tym zasługa mojej Mamy i Taty, którzy pilnowali jego nauki, pozostawiając mu jednak dużo swobody. Na pewnym etapie Dziadek turysta włóczył się gdzie mógł z tym małolatem, pokazując mu różne zakątki Polski.
Ale przyszła szkoła średnia, okres dojrzewania i zaczęły go interesować nie tylko wycieczki z Dziadkiem, ale również dziewczynki. Zbliżał się koniec 3 klasy liceum i syn powiedział mi, że w lipcu chcieliby jakąś tam paczką spędzić dwa tygodnie pod namiotami. Jego kolegi Tata ma gdzieś działkę nad rzeką, chcieliby tam pojechać. Spytałam, czy dziewczyny też, no odpowiedział, oczywiście też. Poprosiłam o telefon do rodziców tego kolegi i zapytałam, czy rzeczywiście jest taka możliwość wyjazdu. Otrzymałam potwierdzenie, więc kiedy sen wrócił do tego pytania odpowiedziałam mu, że się zgadzam, pod warunkiem, że odrobi ze mną lekcje. Zrobił duże oczy, bo praktycznie przez całe 3 lata nie odrabiałam z nim lekcji, ale powiedziałam, że ma ...