Rodzinne pieszczoty
Data: 26.08.2020,
Kategorie:
Incest
Zabawki
Brutalny sex
Autor: Baśka
... w nasadzie, którego przywiozłam sobie z Berlina.
Popatrzyłam na Marka, mówiąc, nie, ja go jeszcze nie używałam. Na co on ze stoickim spokojem - no to go teraz użyjesz. Siadaj na nim. Przesunęłam się nad stołek i zaczęłam się na niego opuszczać. Do trzeciego poziomu nie było problemu, przy czwartym już Pupa stawiała opór, ale jakoś wszedł, zaparłam się na ostatnim poziomie. Marek to widząc, oparł się na moich ramionach i mi go wsadził do końca. Ja po drodze mocno pojękiwałam, teraz gryzłam wargi i wykrzywiałam twarz, bo mnie w środku rozsadzał.
Marek zarządził, a teraz chodź, prześlijmy do jego pokoju, on ułożył się na łóżku mówiąc - siadaj Cipką na mnie. Jego pałka stała równo do góry, więc nie miałam problemów, aby się nad nią znaleźć, gorzej było z nasunięciem się. Ale po woli, rozciągając Cipkę, mocno przy tym jęcząc z bólu w końcu na nim usiadłam. On jakby na to czekał, chwycił za biodra i zaczął podrzucać do góry, opadając jeszcze mocniej się na niego wbijałam. Wyrzuciłam ręce w tył, wyginając się, a przez to wbijając się do niego do końca, on coraz szybciej mnie podrzucając doprowadził się do wytrysku. Ja na końcu już bardzo mocno jęczałam i czując ból rozciągniętej do granic Cipki i obłęd maksymalnego podniecenia.
Opadłam na niego, ale po chwili, zsunęłam się, poszłam do łazienki, wzięłam ręcznik ze stołka, wsunęłam go sobie w krocze i bardzo ostrożnie zeszłam do swojej łazienki. Weszłam do wanny, ...
... puściłam ciepłą wodę i roztasowując brzuch spięłam się, aby wypchnąć z siebie tego bałwana. Nie było to takie proste, musiałam bardzo mocno się nadąć i wręcz wyszarpując za stopkę, zaczęłam go wyjmować. Wyszedł, mnie ulżyło, umyłam siebie i jego, jago odłożyłam na półkę, sama wytarłam się i położyłam do łóżka. O spaniu nie było na razie mowy, ale wyciszając się wolniutko, w którymś momencie usnęłam.
Obudził mnie budzik o 5-tej, chciałam szybko usiąść, ale jęknęłam, całe podbrzusze mnie mocno bolało, więc wolniutko poszłam do łazienki, zrobiłam niezbędna toaletę, ubrałam się i poszłam do kuchni naszykować kawę. Wiedziałam, że ani ja ani marek nie będziemy rano jedli, ale już wieczorem przygotowałam po kanapce na drogę. Teraz to spakowałam, poszłam budzić Marka. Tym razem wstał bez problemów, szybko zrobił toaletę, wypił kawę i kiedy ja wyprowadzałam samochód z garażu, już schodził ze swoja torbą.
Wsiedliśmy w samochód, pojechaliśmy na lotnisko, tam żegnając się powiedział - jesteś wspaniała, nie dorównujesz żadnej dziewczynie w Paryżu. Dostał matczynego całusa w policzek i pojechał. Ja wróciłam do domu, jak dobrze, że wzięłam sobie dzień z urlopu, mogłam odreagować po wczorajszych zbliżeniach z moim synem. I to brzmi najdziwniej.
Kończę, standardowym stwierdzeniem. Opowiadanie to jest relacją moich osobistych doznań i przeżyć. Jakakolwiek zbieżność faktów lub sytuacji jest absolutnie przypadkowa i niezamierzona.