Miłość w czasach zombie
Data: 26.08.2020,
Kategorie:
zombie,
akcja,
Brutalny sex
przymus,
Autor: Sztywny
Sklep wyglądał na opuszczony. Powybijane szyby ktoś zastąpił płytami pilśniowymi, które jednak nie przetrwały czasu i w wielu miejscach poodpadały. Po całej ulicy szwendał się zaledwie jeden umarlak, czyli praktycznie żadne zagrożenie.
Julka mimo to nawet nie drgnęła. Obserwowała wszystko z okna pobliskiego domu, przylgnąwszy do wykusza na poddaszu. Dwadzieścia wiosen na karku zdążyło ją nauczyć, że nie należy wierzyć pierwszemu wrażeniu. Niestety żołądek nie rozumiał jej ostrożności i domagał się wypełnienia. Była wściekła, gdyż burczał jak truposz, wlekący się leniwie w przeciwną stronę. Podjęła decyzję.
Wejście nie stanowiło żadnego problemu, po prostu przeskoczyła przez jedno z okien, zahaczając o rozpięte na oknie nici przypominające pajęczynę. Jednak nie to było najgorsze a moment, gdy z jasnego dnia na ulicy, wskakiwała do mrocznej pustki sklepu. Moment, kiedy oczy przyzwyczajały się do nowej perspektywy, wystarczył, żeby coś mogło ją złapać, zanim dostrzeże niebezpieczeństwo. Tym razem jednak szczęście jej sprzyjało. Nasłuchiwała przez pewien czas, ale nic nie zwróciło jej uwagi. Zaczęła buszować między regałami, spodziewając się, że niewiele na nich znajdzie, ale mimo to nie ustępowała. Włączyła latarkę, przywarła do podłogi i przeszukiwała szczeliny pomiędzy regałami a podłogą. Znalazła kilka batonów, paczkę makaronu sześciojajecznego i dwie butelki wody. A to był dopiero pierwszy rząd!
Omijała dania gotowe, kanapki czy bułki. Minęło wystarczająco lat, ...
... żeby woń zgnilizny zdążyła ulecieć, ale w jej miejscu pojawił się smród grzyba i pleśni. Pałaszując przeterminowany baton, zaczęła grzebać w szmatach, które kiedyś były zapewne modnymi ciuszkami w atrakcyjnej cenie. Znalazła jakąś koszulkę i trampki, które na oko pasowały na nią. Zadowolona wrzuciła skarby do plecaka i udała się na zaplecze.
Wyciągnęła nóż i ruszyła powoli wąskim korytarzem. O ile między półkami łatwo mogła się poruszać i dostrzec niebezpieczeństwo, tutaj, gdzie brakowało jakiegokolwiek oświetlenia, ryzyko wpadnięcia na zombie było wysokie. Skradała się, co chwilę przystając, aż wreszcie usłyszała cichy pomruk. Doskonale rozpoznała charakterystyczny dźwięk przegniłych strun głosowych w liczbie dwóch sztuk. Szykując się na walkę, wyskoczyła zza winkla wprost do małego biura. Znieruchomiała zaskoczona.
W plątaninie desek, krzeseł i jednego, pogiętego wózka, znajdowały się dwa żywe trupy i jeden całkiem martwy. Nie to jednak było zaskakujące, a ich poza. Kobieta, pochylona do przodu, zaklinowała się pod zawaloną, prowizoryczną barykadą, która przygniotła ją do biurka. Nad nią stał mężczyzna, który na widok Julki, wyciągnął dłonie przed siebie, próbując jednocześnie iść. Efekt był taki, że odbijał się co chwilę od tego, co kiedyś było pośladkami kobiety.
- No proszę, nawet zmarli mogą poruchać.
Uśmiechnęła się i szybkimi ruchami przebiła po kolei każdą czaszkę. Włożyła głowę głębiej, ale uznała, że jej czas na ogarnięcie tego syfu nie był wart tego, co ...