1. Miłość w czasach zombie


    Data: 26.08.2020, Kategorie: zombie, akcja, Brutalny sex przymus, Autor: Sztywny

    ... mogła znaleźć. Wróciła na sklep.
    
    Poszperała jeszcze trochę w półkach, ale bez sukcesu. Gdy zamierzała wyjść na zewnątrz, usłyszała ryk silnika. Nagle ulicą przejechał rozpędzony samochód. Usłyszała jeszcze, jak ktoś wrzeszczy zadowolony, a samochód zwalnia i w końcu staje. Potem wrócił. Czym prędzej wcisnęła się w najdalszy kąt, blisko głównego wejścia, gdzie znajdował się największy bałagan.
    
    - Chłopaki, wchodzimy?
    
    - Powaliło cię? Co tam chcesz znaleźć?
    
    - Nie wiem, sprawdźmy.
    
    - Zapomnij, Piszczel. Wracamy do bazy.
    
    - Nie chcę jeszcze.
    
    - To zostań. My jedziemy.
    
    Kimkolwiek był Piszczel, tylko szpetnie przeklął, a po chwili samochód odjechał. Julka jeszcze kilka minut nie drgnęła. W tym czasie myślała intensywnie. Nieznajomi mówili o bazie, a to znaczyło, że w pobliżu było więcej ludzi. To zaś oznaczało jeszcze większe niebezpieczeństwo. Wiedziała mniej więcej, w którą stronę odjechali, zatem zdecydowała, że uda się w innym kierunku. Wygrzebała się ze sterty połamanych palet i wyskoczyła na zewnątrz.
    
    - Cześć.
    
    Gdy się odwróciła, zobaczyła tylko pięść lecącą w jej kierunku.
    
    Pobudka nie była przyjemna. Oprócz gigantycznego bólu głowy powoli docierał do niej inny.
    
    - Nie szarp się, zaraz skończę!
    
    Ręce miała skrępowane na plecach, stopy złączone razem i również mocno związane. Za to nie miała na sobie spodni i bielizny. Chłopak wchodził w nią i wychodził, powodując nieprzyjemne pieczenie.
    
    - Zabiję cię!
    
    - Taaak. Mhmm.
    
    Nieznajomy ...
    ... przyśpieszył. Chlasnął ją w pośladek, ale stłumiła krzyk. Po chwili wysunął się, a Julka poczuła coś mokrego i ciepłego na plecach towarzyszącego dziwnym charkaniom gwałciciela.
    
    - Ale zajebiście…
    
    Gdy ona tak leżała na koszykach, zbrukana i skrępowana, obok na podłogę zwalił się nieznajomy, opierając się o półkę. Widziała, jego sterczącą kuśkę, całą w spermie i odrobinie krwi, zapewne jej własnej. Odwróciła wzrok.
    
    - Ciaśniutka z ciebie cipeczka. Jak ci na imię?
    
    - Spierdalaj.
    
    - A ja jestem Piszczel. To znaczy mam imię, ale i tak wszyscy na mnie wołają Piszczel. Ty też możesz.
    
    - Wypiszę to na twoim nagrobku.
    
    - Ha! Samotna dziewczyna na pustkowiach będzie kopać mi grób. Czuję się dosłownie jak wielkie panisko!
    
    Spojrzała na niego drugi raz. Był przeraźliwie chudy i blady, nawet skąpany promieniami słońca wpadającymi przez wybite szyby. Wyraźne kości policzkowe nie współgrały z dość dużymi uszami i jasną szczeciną na głowie. Uśmiechał się szeroko, patrząc na nią spod przymrużonych oczu, więc zauważyła, że brakuje mu dwóch zębów. W zasadzie, gdyby nie ten uśmiech, wzięłaby go za truposza. Piękny jak śmierć.
    
    - Lepiej mnie zabij, zanim cię dorwę. – Szarpnęła się, ale bezskutecznie.
    
    - Szkoda byłoby cię zabijać. Fajna z ciebie dupeczka. Kumplom byś się spodobała.
    
    „Byś”. Co to znaczyło? Że ją tu zabije i nikomu nic nie powie?
    
    - Jesteś śmieciem i tchórzem. – Splunęła w jego stronę, ale nie trafiła.
    
    Przestał się uśmiechać, a zza pleców wyciągnął nóż.
    
    - Mam ...
«1234...18»