Układ (III)
Data: 07.09.2020,
Kategorie:
BDSM
Brutalny sex
Autor: kilgore_trout
Iza klęczała na twardej podłodze na środku pokoju w mieszkaniu Marcina. Jej ręce i głowa umieszczone były w metalowej konstrukcji, która mocno ograniczała jej ruchy. Jej sutki były uciskane przez metalowe klamerki połączone łańcuszkiem. Marcin stał przy stole, na którym umieszczone były palące się świeczki. Iza domyślała się co zamierza. Wcale jej się to nie podobało. Nic, a nic.
Minęły trzy tygodnie od spotkania w hotelu, od momentu, gdy Iza zaczęła się "wywiązywać" z zawartej umowy. Przez ten czas spotykali się kilkukrotnie, jednak odbywało się to już w mieszkaniu Marcina. Z jednej strony Izie to pasowało, bo dzięki temu nie musiała znosić drwiących uśmieszków obsługi hotelu, z drugiej strony jednak istniało niemałe ryzyko, że Nadia postanowi niespodziewanie odwiedzić swojego chłopaka. A nawet jeśli do tego nie dojdzie to może w końcu dodać dwa do dwóch i zorientować się, że nieobecność Izy i niedostępność Marcina w przedziwny sposób łączą się ze sobą czasowo. Iza kilka razy zastanawiała się, czy nie powinna spróbować tego wszystkiego zakończyć dopóki jeszcze nic złego się nie stało, ale, gdy tylko przypominała sobie jak uśmiechnięta w ostatnich dniach była Nadia, jak dosłownie promieniowała szczęściem, rezygnowała z tego. Marcin jak na razie traktował ją znakomicie, w pełni wywiązywał się z umowy, wbrew skrywanym nadziejom Izy nie tracił nad sobą kontroli, gdy przebywał z Nadią.
Co do ich spotkań to po pierwszym wstrząsie Marcin stał się nieco ostrożniejszy. Nie był ...
... delikatny (nie oczekiwała tego od niego, ani nawet tego nie chciała), ale jednak trochę się hamował. Zaskakiwało ją to, że jak na razie ograniczał się tylko do używania jej ust, widać bał się, że znów przesadzi. Nie oznacza to, że nic się przez te trzy tygodnie nie zmieniło. Marcin wprowadził do ich spotkań, pewne elementy, jak on to nazywał "wychowawcze", dotychczas ograniczał się do klapsów i klamerek, ale Iza sądziła, że to raczej ze względu na ostrożność, a nie brak fantazji. Miała rację.
Marcin wziął do ręki jedną ze świeczek, spojrzał Izie prosto w oczy i zaczął iść w jej kierunku. Nawet nie drgnęła, spokojnie czekała aż podejdzie, tymczasem on nie spuszczał z niej swojego wzroku. Gdy w końcu dotarł do celu, zatrzymał się na chwilę, by przyjrzeć jej się z bliska. Patrzył na nią z lekkim uśmiechem, ale gdy zniecierpliwiona zaczęła się wiercić, zareagował natychmiast. Błyskawicznym ruchem jedną ręką chwycił za łańcuszek i dość mocno pociągnął go do siebie, jednocześnie wylewając na Izę wosk ze świeczki. Nie zdołała stłumić krzyku:
– Kurwaaa!
Marcin uśmiechnął się i zadrwił:
– Nieładnie, oj nieładnie. Grzeczne dziewczynki nie używają takich słów. Chyba muszę cię ukarać.
Iza spięła się wewnętrznie spodziewając się tego, że zaraz zajmie się jej tyłkiem, tymczasem on wrócił do stołu i wziął z niego jeszcze dwie świeczki. Zacisnęła zęby. Marcin ponownie stanął nad nią i jednym płynnym ruchem wylał rozgrzany wosk na jej piersi. Tym razem udało jej się ograniczyć ...