Układ (III)
Data: 07.09.2020,
Kategorie:
BDSM
Brutalny sex
Autor: kilgore_trout
... tylko do jęku, który podziałał na Marcina wyraźnie stymulująco, bo jego penis osiągnął pełną długość. Spojrzał na Izę i powiedział:
– No widzisz, jednak potrafisz się czegoś nauczyć. Teraz sprawdźmy twoją zdolność do uczenia się w innej dziedzinie.
Iza westchnęła. Przez pierwszy tydzień po spotkaniu w hotelu Marcin zadowalał się tym, że robi mu dobrze ustami, nie wymieniali między sobą niemal żadnych słów, jednak potem stał się nieco bardziej wymagający i żądał na przykład, by głośno liczyła wymierzane jej klapsy Teraz jednak oczekiwał czegoś innego. Kilka razy wypowiadała już oczekiwaną przez niego formułę, za każdym razem wydawała jej się ona idiotyczna i sztuczna, ale cóż, skoro on tak chce... Nabrała więc powietrza w płuca i zaczęła:
– Panie...pozwól swojej niewolnicy...sprawić ci przyjemność – brzmiało to równie sztucznie i kretyńsko, co wcześniej. Pomimo okoliczności z trudem powstrzymywała się od śmiechu.
– Przydałoby się więcej entuzjazmu – skrzywił się Marcin – ale niech będzie.
Iza bez słowa przystąpiła do dzieła. Przez ostatnie tygodnie zdążyła się zorientować, co on najbardziej lubi. Bez wahania wzięła więc do ust najpierw jedno, potem drugie jądro, chwilę je possała, po czym przesunęła swoje usta w kierunku jego członka. Dzięki praktyce nie miała już tak dużych problemów z jego rozmiarem, nie traciła więc czasu i od razu wzięła go dość głęboko. Energicznie poruszała głową w przód i w tył, za każdym razem biorąc w usta coraz większą część jego ...
... kutasa. Cały czas utrzymywała z nim kontakt wzrokowy. Byłoby to wszystko do zniesienia, gdyby nie te pieprzone klamerki i ustrojstwo, w którym uwięzione były jej ręce. Mimo wszystko jakoś dawała sobie radę i po kilku chwilach cały penis Marcina znikał w jej ustach, bez żadnej inicjatywy z jego strony, on po prostu stał i patrzył się na nią, a w jego oczach malowała się coraz większa rozkosz. Z doświadczenia wiedziała, że jest już blisko, postanowiła trochę się popisać i trzymała swoją głowę przy jego kroczu przez jakieś 15 sekund, gdy wreszcie cofnęła ją by zaczerpnąć oddechu, zaskoczył ją zabierając swojego członka poza zasięg jej ust. Zdziwiona spojrzała na niego pytająco, z satysfakcją zauważając, że bardzo ciężko oddycha, z trudem powstrzymał się przed wystrzeleniem.
– No proszę – powiedział urywanym głosem – jesteś w tym coraz lepsza.
Iza z przerażaniem odnotowała, że poczuła ukłucie dumy słysząc jego słowa.
Tymczasem Marcin podszedł do stołu i powiedział do niej:
– Chodź tu.
Poruszanie się z rękami umieszczonymi w metalowej konstrukcji (zaczynały drętwieć) i klamerkami, których ucisk był bardzo odczuwalny przy każdym poruszeniu się łańcuszka nie było ani łatwe ani przyjemne, ale jakoś dała sobie radę, Marcin wziął coś ze stołu – metalowy knebel z otwartą końcówką, przypominającą kształtem literę "O". Iza domyśliła się do czego chce go użyć.
– Przecież cię nie ugryzłam – powiedziała szybko.
– Wiem – skinął głową – ale nie jestem pewien, czy dasz radę ...