Pół żartem
Data: 24.06.2019,
Kategorie:
małżeństwo,
Zdrada
zemsta,
Autor: The Moon
... nos.
- Zostaw ty stara kurwo! - słyszy odepchnięta i natychmiast z obrzydzeniem opluta, gdy delikatnie próbuje dossać kutasa i rozetrzeć nim spermę na swojej twarzy. W końcu, kompletnie zmęczona, po tak długiej przerwie nareszcie usatysfakcjonowana zmasowanym rżnięciem nieokrzesanych osiłków, oblepiona zaschniętym nasieniem, z rozwichrzoną fryzurą i rosnącymi na piersiach, udach i przedramionach drobnymi siniakami, podrapana, z lekko krwawiącym odbytem i błogim uśmiechem rozkoszy na twarzy, z przymkniętymi oczami, jak królowa pozwala dokończyć gryzącemu jej miękkie, zwieńczone twardymi sutkami piersi spóźnialskiemu. Ten spuszcza się w milczeniu w jej wnętrzu, by następnie czule i przeciągle pocałować ją w usta.
- To my spadamy mała, możemy znowu przyjść! - Młodzi znikają, rechocząc i głośno dyskutując o niesamowitej okazji, która właśnie ich spotkała. Pośpiesznie ubierają się na schodach i ganku, a ona wtula się ckliwa w przepełnioną ich potem, brudem, spermą i własnym śluzem zmieszanym gdzieniegdzie z krwią, pogniecioną pościel i tak zasypia, zaspokojona i sponiewierana. Szczęśliwa.
Trwam jeszcze chwilę w tym marzeniu patrząc w okno, gdy z letargu wyrywa mnie sygnał interkomu, po chwili do pokoju wchodzi krępa blondynka w średnim wieku, na twarzy której rośnie równie wyraźne osłupienie co na mojej. W końcu zaskakuję, to nowa klientka, zapowiedziała się przed tygodniem.
- Dzień dobry! - wstaję i przedstawiam się podając jej rękę. Widzę jak przebłysk seksualnej ...
... gotowości na mgnienie oka zmienia jej twarz, gdy zauważa mój gigantyczny wzwód, jednak nie traci rezonu i zarumieniona pozwala podstawić sobie krzesło.
Rozmawiamy dobre pół godziny, nawiązując dobry zawodowy kontakt, w tym czasie jej wzrok, żyje własnym życiem. Jestem świadom jak w miarę rozmowy w myślach coraz bardziej mi się oddaje, jak zerka w stronę mojego krocza, gdy wygodnie rozparty na krześle omawiam założenia. Odpowiadam na to uważnym, rozumiejącym spojrzeniem nie mającym nic wspólnego z rozmową. Jestem jak zwierzę, mój wzwód raz po raz wzrasta i maleje, co nie umyka jej uwadze. W końcu, umówieni na nowy termin żegnamy się, nieco zbyt długo przytrzymując podane na pożegnanie spocone teraz dłonie. Czuję, że obudził się mój instynkt. Przed chwilą poczułem chuć. Jak nigdy silną i zarazem wykalkulowaną. Jestem pożądany, atrakcyjny, tak, to jest to. Jednak w domu, mimo zdecydowanie konkretnego nastroju rura znowu mięknie. Przyzwyczajenie? Mam pomysł. Postanawiam porozmawiać z żoną.
- Misiu, co ty gadasz, nigdy nie zdecyduję się na coś takiego. To by było takie... w złym guście, nie na miejscu. Jak potem mogłabym spojrzeć ci w oczy? - znaczy, że poważnie rozważa tę możliwość.
- Ja chcę się odblokować, czuję się żałośnie, gdy cię nie zaspokajam. To, wydaje mi się, jest sposób. Przeciągniemy strunę do granic możliwości, a potem go wyrzucimy, dokończymy sami. Przecież to niewinne!
- Świetnie mnie zaspokajasz, może nie tak jak zwykle, ale nadal doskonale - nie wierzę, ...