1. Kwiat Lotosu (I)


    Data: 17.09.2020, Kategorie: korpo, szef, Romantyczne morderstwo, Autor: XXX_Lord

    ... wyglądam – Widok drobnego, lekko zadartego nosa, kilku piegów i wąskich ust jest zdominowany przez opuchnięte oczy, z którymi nie zdołała wygrać nawet lodowata woda – Trzeba będzie użyć dużo tapety – stwierdza na głos, po czym nakłada makijaż. Pisk czajnika obwieszczający zagotowanie wody wywołuje bolesny grymas na jej twarzy, zalewa szklankę z kawą wrzątkiem po czym wypija jedną trzecią krzywiąc się z obrzydzeniem. Przez chwilę walczy z chęcią ponownego bliskiego spotkania z ubikacją, ale na szczęście udaje się jej opanować. Dopija dwoma haustami resztę kawy i po chwili czuje jak kofeina zaczyna krążyć we krwi.
    
    Pół godziny później ubrana w granatowy żakiet, czarne kozaczki, czarne palto i rękawiczki wychodzi z domu.
    
    Droga do pracy z podwarszawskiego Otwocka to codzienna mordęga. Pociągi na tej trasie jeżdżą starymi, od dawna nie remontowany składami, panuje w nich dziki tłok, smród i złodziejstwo. Polskę dopadł urok transformacji – Dopada ją myśl podczas półgodzinnej jazdy do Warszawy – Sześć lat wcześniej, kiedy oficjalnie zmieniono ustrój ludzie zachłysnęli się możliwościami rozkręcania własnych biznesów i praktycznie każdy, kto ma smykałkę do interesów stara się zrobić coś na własną rękę. Tyle, że bogacą się zazwyczaj cwaniacy i spekulanci, a uczciwie pracujący dostają ochłapy.
    
    Po minięciu stacji Warszawa Stadion w pociągu robi się luźniej, większość handlarzy wysiada kierując się w stronę bazaru, znajdującego się na starym, zrujnowanym stadionie ...
    ... prawdopodobnie największego targowiska w tej części Europy, a może i całego świata. Dziewczyna patrzy na swoje odbicie w zabrudzonej i zaśnieżonej od zewnątrz szybie. Ciemne ślady pod oczami udało jej się skutecznie zamaskować makijażem, a skóra po wyjściu na mroźne powietrze nabrała zdrowych odcieni. Na moje szczęście - jest bardziej niż zadowolona ze swojego obecnego wyglądu - gdybym pokazała się w takim stanie jakim byłam dziś rano w pracy Blanka rozerwałaby mnie na strzępy.
    
    Pociąg mija Wisłę i po chwili zatrzymuje się na stacji Warszawa Powiśle.
    
    Spacer raźnym krokiem w mroźny, słoneczny dzień dobrze jej robi i pozostałości wczorajszego pijaństwa znikają niczym ręką odjął. Kilkaset metrów dalej po drugiej stronie Alej Jerozolimskich mieści się siedziba Warszawskiej Giełdy Papierów Wartościowych. Dziewczyna kieruje swe kroki do budki wartownika, wyciąga kartę ze zdjęciem i pokazuje ochroniarzowi siedzącemu w środku.
    
    - Imię i nazwisko? – Głos mężczyzny jest suchy i niemiły.
    
    - Ewa Chańska.
    
    Strażnik porównuje jej twarz ze zdjęciem z identyfikatora i sprawdza dane na liście.
    
    - W porządku, zapraszam do środka pani Ewo – Uśmiecha się do niej przyjaźnie.
    
    Droga do jej pokoju na drugim piętrze budynku wiedzie przez windy w głównym holu. Cholera, jestem spóźniona – Zaczyna lekko panikować patrząc na zegarek – Mam nadzieję, że Starej jeszcze nie ma.
    
    Blanka Hoffman zwana przez podwładnych Starą to w połowie Polka, w połowie Amerykanka, a przede wszystkim hetera i wiedźma – ...
«1234...43»