Walentynkowy samochód
Data: 25.09.2020,
Kategorie:
samochód,
Dojrzałe
Brutalny sex
walentynki,
Autor: Baśka
Od czterech lat posiadam samochód Renault Megan II SCENIC. Ponieważ mijał czteroletni okres eksploatacji, umówiłam się na 5 stycznia, na główny przegląd samochodu. Przywitałam się z zaprzyjaźnionym pracownikiem serwisu, Krzysztofem, który już dalej załatwił za mnie wszystkie sprawy przyjęcia samochodu do przeglądu. Ale po załatwieniu tych formalności Krzysztof zaprosił mnie na kawę, podczas której zaproponował wymianę samochodu na nowy. Praktycznie nie miałam żadnych zastrzeżeń do tego samochodu, ale faktycznie ta moja Meganka była dla mnie trochę za duża. Krzysztof pokazał mi nowy model Renault Thalia Expression 1,4, 16V, 98 KM.
Był to bardzo zgrabny samochodzik, jakby odpowiadający mojej figurze i mojemu usposobieniu. Mały, zgrabny, sama nazwa nawiązywała do Kobiety, bo Thalii. Wyposażenie też było odpowiednie, jak na tę klasę samochodu. Po bliższej analizie okazało się, że jeżeli oddałabym swój samochód w rozliczeniu, to do tego nowego samochodziku zbyt dużo nie dopłacę.
Dopiłam kawę i wróciłam do domu, bo samochód zostawał w salonie. W domu usiadłam przy komputerze i zaczęłam szukać innych samochodów, oraz porównywałam je z otrzymaną propozycją. Dosyć ciekawą alternatywą była Honda Jazz oraz Ford Fusion. Następnego dnia poprosiłam do siebie, do gabinetu swojego kierowcę, przedstawiłam mu problem i poprosiłam o opinie przed końcem pracy. Wychodząc z pracy otrzymałam od niego informację, że biorąc pod uwagę upusty, jakie może mi dać Firma Renault ta transakcja mi ...
... się opłaca.
W tej sytuacji pojechałam do salonu odebrać swój obecny samochód i podpisaliśmy umowę wstępną na zakup nowego samochodu. Poprosiłam Krzysztofa, aby czuwał nad realizacją tej umowy, sugerując mu, że na pewno będę mu odpowiednio wdzięczna. W poniedziałek, 13 lutego otrzymałam telefon, że następnego dnia będę mogła odebrać swój nowy samochód.
Absolutny zbieg okoliczności, ale był to wtorek, 14 luty, Walentynki. Ale jak to w życiu jest, kiedy nam na czymś mocno zależy, wtedy jest masa innych problemów. Tak było i tym razem. Przyjechali jacyś tam nasi kontrahenci i nie mogłam punktualnie wyjść z pracy, zadzwoniłam do Salonu, że będę około 17-tej. Na tę godzinę rzeczywiście zdążyłam i rozpoczęła się procedura zdawania starego samochodu i kupowania nowego. Trwało to ponad godzinę, ale tylko dzięki temu, że Krzysztof czuwał nad całą sprawą i praktycznie o 19-tej mój nowy samochód już wyjechał z Salonu.
Krzysztof podszedł do mnie, chcąc pożegnać się, ale ja stwierdziłam, że bez niego to ja nigdzie nie jadę. Przecież ten samochód musi być we właściwy sposób przywitany w domu, a poza tym dzisiaj są "Walentynki" i chyba w taki dzień samą mnie nie zostawi. Spojrzał na mnie i widząc moje stanowcze spojrzenie, stwierdził, że dobrze, ale jeszcze na chwilę musi wrócić do Salonu.
Czekając na niego oglądałam samochód, poznając jego tajniki. Minęło parę minut, przyszedł i przyniósł dwa serduszka Walentynkowe, które przykleił na tylnej szybie, po czym wsiadł i mogliśmy ...