1. Ostry dziki zachód, cz II.


    Data: 26.06.2019, Autor: JacekPski

    ... szeryf.
    
    - Jak myślisz, dlaczego jestem cały pobity, a ona stoi z piersiami na wierzchu, na zewnątrz wozu? - spytał - Wasza odznaka jest gówno warta.
    
    Padł strzał...
    
    Szeryf upadł na ziemię bez życia, a z jego skroni obficie sączyła się krew.
    
    Kowboj i kowbojka stali jak wryci patrząc na siebie w szoku, nie dowierzając w zaistniałą sytuację. Odwrócili się w kierunku, z którego padł strzał z głębi lasu, między drzewami, celując w ciemność. Nie mogli dostrzec niczego w cieniu gęstego lasu.
    
    - Kto tam! - krzyknął bandyta oczekując odpowiedzi - pokaż się!
    
    - To odłóżcie broń! Uratowałem wam życie, czy to powód dla którego chcecie mnie zabić? - odpowiedział głos zza drzew - Gdzie wasza wdzięczność?!
    
    Partnerzy w zbrodni spojrzeli na siebie i zgodnie opuścili broń, wciąż jednak będąc w gotowości do strzału. Kowbojka zebrała podartą koszulę z ziemi i zakryła nią piersi przed tajemniczym jegomościem wyłaniającym się z lasu.
    
    Mężczyzna w kapeluszu z karabinem opartym na ramieniu, przechodził nad martwymi ciałami, paląc papierosa i przyglądając się trupom.
    
    - Bardzo brudna robota - Westchnął przyglądając się martwemu szeryfowi - Nieźle walczyliście, ale byliście głupi zapominając o szeryfie.
    
    - Kim jesteś? Dlaczego nam pomogłeś? - spytała, a brodaty mężczyzna zwrócił się w jej stronę.
    
    - A może to im chciałem pomóc i celowałem w jego głowę. I upss, źle trafiłem - Zaśmiał się.
    
    - Jestem Arnold, łowca głów. Śledziłem wasz konwój przez kilka dni, byłem ciekawy ...
    ... kogo wieźli. Wkurza mnie, kiedy ktoś zabiera mi robotę i czekałem na okazję kiedy was odbić i wydać dla siebie, ale... - Obydwoje wycelowali w niego ponownie - ale zmienilem zdanie. Nie podobało mi się to co chcieli zrobić. Jeżeli to jest sprawiedliwość, to dobrze, że są martwi.
    
    - I nagle nie chcesz nas wydać? Jakie mamy szczęście - odpowiedział bandyta z sarkazmem.
    
    - Sarkazm Ci nie służy kolego. Macie szczęście. Tak, wciąż chcę was wydać, ale mam dzisiaj dobry dzień dla dobrych uczynków, dlatego dam wam propozycję nie do odrzucenia. Powtarzam, absolutnie nie do odrzucenia.
    
    Patrzyli na niego z ciekawością.
    
    - Wyjedziecie z tego stanu i nigdy tutaj nie wrócicie. Ba, nawet sam was eskortuję do granic. Jednak, kiedykolwiek tutaj zawitacie ponownie, a wiem, że prędzej czy później wrócicie, to wtedy was zabiję. Z drugiej strony, jestem ciekawy ludzi, więc z przyjemnością was ugoszczę na noc i posłucham waszej historii.
    
    Propozycja była podejrzliwa, jednak wydawał się uczciwy i byli spragnieni wygodnego łóżka, dobrej strawy i kąpieli. Zgodzili się, opuścili swoje bronie.
    
    Rozkradli wszystko co się dało z rzeczy po martwych stróżach. Odzyskali swoje bronie i cały dobytek, jednocześnie dorabiając na tym parę dolarów z kieszeni nieboszczyków i parę innych przydatnych przedmiotów. Wyruszyli w drogę w głąb lasu na koniach.
    
    ***
    
    Jechali przez kilka godzin w mroku. Dotarli do niewielkiej chaty myśliwskiej Arnolda w samym sercu dzikiego lasu późnym wieczorem. Dwójka ...
«1...3456»