1. Storm


    Data: 07.10.2020, Kategorie: nieznajomy, delikatnie, Autor: dzinsy123

    Ubierała się na czarno. Uwielbiała ten kolor. Nie dlatego, że "podobno wyszczuplał". Nie dlatego, że jest "sexy". I nie dlatego, że mówili, że jej w nim "do twarzy". Owszem, mówili. Ale ona nie zwracała na to uwagi. Ubierała się na czarno. Robiła to jednak na tyle gustownie, że nikt nie wołał za nią "emo!". Gdzieżby ktoś śmiał! Natychmiast w dość oszczędnych i ostrych słowach wyprowadziłaby go z błędu! Poza tym – reszta jej wyglądu nie pozostawiała wątpliwości, że do tej "subkultury" nie należy. Włosy długie, ciemne, spływające kaskadami po jej ramionach. Makijaż delikatny, podkreślający nieprzeciętną urodę. Szminka – czerwona, ale zdecydowanie nie zbyt jaskrawa. Oczy...
    
    Oczy miała fiołkowe. Bardzo rzadka cecha. Bardzo wyróżniająca. Ale przede wszystkim pasująca do niej i dodająca magicznego uroku. Jej prywatnym zdaniem – łapanie ciekawskich spojrzeń powodowanych zainteresowaniem tą cechą wyglądu było czasami męczące. Ale zawstydzeni amatorzy szybko spuszczali wzrok. A ci którzy przetrwali wstępną selekcję, zwykle okazywali się ludźmi godnymi jej uwagi. Zwykle. Bo wielu z nich nigdy nie odważyło się zrobić pierwszego kroku. A ona nie miała zamiaru ułatwiać im sprawy. Nie przejmowała inicjatywy.
    
    To był pierwszy raz.
    
    Był środek lata. Siedziała wieczorem w klubie Greely Wook. Była ubrana w seksowną czarną sukienkę. Za ladą barman uwijał się pośpiesznie przygotowując drinki dla gości lokalu. Sypał lód do szklanek, nalewał wódki, dopełniał sokiem, często uprzednio ...
    ... wstrząsając mieszankę w mikserze.
    
    W klubie było też sporo miłośników piwa, co można było zaobserwować po zawartości plastikowych kubków wielu gości. Ona do nich nie należała. Lubiła mocniejsze, a już na pewno słodsze trunki. Goryczka piwa sprawiała, że chciało jej się wymiotować. Zresztą wcale nie czuła się jakby coś traciła. Gdy chciała mogła się przecież bawić przy większych procentach, omijając doświadczenia odruchu wymiotnego czy przykrego zapachu z ust.
    
    Była średniego wzrostu, niższa od większości mężczyzn - ale nieznacznie. Dlatego siedziała przy wysokich krzesłach barowych – dzięki temu miała dobry widok na większość klubu. Jej dwudziestotrzyletnie oczy prześlizgiwały się po klientach lokalu.
    
    Lubiła tu przychodzić. Nie po to by się napić. Nie po to by potańczyć, czy spotkać się ze znajomymi. Przychodziła się tu "zabawić". Jednak w jej przypadku – była to zupełnie inna "zabawa. Ona przyszła na polowanie.
    
    Pociągnęła łyk wódki z colą przez słomkę. Drink był dobry i w szklance została już mniej niż połowa płynu. Mimo wysokiej ceny – nie żałowała. Chwyciła w palce słomkę i zaczęła się nią bawić grzechocząc na wpół roztopionymi kostkami lodu w szklance.
    
    I wtedy pojawił się on.
    
    Młody, zapewne dwudziestoparoletni. Brunet. Krótkie włosy, koszulka Pink Floydów, dżinsy i ciężkie trepy. Wszedł w otoczeniu grupki rozchichotanych koleżanek. Każda z nich śliniła się do niego, a on jakby udając niewiniątko mimochodem odrzucał ich zaloty. Widać było, że gdyby chciał – mógłby ...
«1234...»