1. Bard (II)


    Data: 10.10.2020, Kategorie: historia, legenda, prostytutka, Autor: nikt

    ... północy poczuli się jak pachołkowie. Syrdan wraz z przybocznymi zajął miejsce przy stole i usiadł. Rycerze spoglądali po sobie niepewnie, ale woleli zrzucić ten akt pogardy na nieznajomość północnej etykiety. Po obustronnym oddaniu honorów głos zabrał sam Sułtan.
    
    - Wielmożni Panowie - zaczął lodowatym tonem - wszyscy znamy powód, dla jakiego się tu spotkaliśmy, przejdźmy więc do rzeczy. Wielkie Marchie żądają od Północnych Krain uznania Pogranicza Północnego, obecnie należącego do Królestwa Parden, za lenno całkowicie poddane Sułtanatowi. Dodatkowo miasto Tyr ma uznać Wielkie Marchie za protektora.
    
    Salę tronową wypełniła gęsta, nieprzenikniona cisza. Władca Parden, król Marven trzeci zamarł z pucharem wzniesionym do ust. Wydawało się, że słychać, jak topi się kapiący ze świec wosk. Królowie milczeli długo. Wreszcie głos zabrał Sir Thonwead, władca największej z Krain.
    
    - Tyr jest jednym z najważniejszych miast Parden, to oznaczałoby niemal dobrowolne wasalstwo.
    
    - Nie obchodzi mnie, jak wy to nazywacie, ale widzę, że zrozumieliście - Na ustach Sułtana błąkał się arogancki uśmieszek.
    
    - Co Sułtanat oferuje w zamian?
    
    - Pakt o nieagresji wobec pozostałych Królestw.
    
    Syrdan rozsiadł się wygodnie w fotelu, ujął pulchnymi palcami puchar wina i sączył je powoli. Z pożałowaniem przyglądał się szepcącym między sobą rycerzom i królom. To ma być potęga północy? To stado tchórzliwych baranów, które miast się zjednoczyć pozwala wydzierać sobie kolejne ziemie, łudząc ...
    ... się, że Marchie nie posuną się dalej?
    
    Sułtan nie miał wątpliwości, że połączone rycerstwo Krain starłoby w pył jego korpus ekspedycyjny. Tyle, że nigdy do zjednoczenia nie dojdzie. Arogancja, pycha, egoizm i głupota władców północy go porażała. Zastanawiał go tylko jeden, odziany w pół-płytową zbroję człowiek. Nie przyłączył się do nerwowej dyskusji, w jego oczach płonęła determinacja a ramię zastygło oparte o blat stołu. Był inny. Niebezpieczny.
    
    Sir Thonwead wstał i oświadczył oficjalnym tonem:
    
    - Komu zależy na pokoju, ten zawsze cofnie się przed gwałtem, dlatego Północne Krainy przystają na te warunki. Jednocześnie żądamy zaprzestania wszelkich przyszłych roszczeń terytorialnych. Na dalsze ustępstwa nie pójdziemy.
    
    Sułtan cicho prychnął z pogardą i pokiwał głową.
    
    - Znakomicie, zatem wypijmy za dalszą tak owocną... współpracę.
    
    Niemal wszystkie puchary uniosły się w górę w odpowiedzi na toast.
    
    Niemal.
    
    Jeden z brzękiem uderzył o posadzkę, barwiąc biały marmur karmazynową czerwienią.
    
    Siedzący do tej pory z boku Marven wyszedł na środek Sali.
    
    - Parden nie akceptuje warunków traktatu. Jeśli chcecie naszych ziem zapłacicie za nie krwią - rzekł tłumiąc w sobie wściekłość.
    
    Królowie powstali oburzeni faktem, że ktoś podważa ich decyzje, pancerne rękawice uderzyły w stół.
    
    - Wygląda na to, że na północy pozostały jednak jakieś wilki. Czy kąsają równie mocno jak wyją? - spytał sułtan.
    
    - Czas pokaże - odparł władca Parden.
    
    A potem wyszedł pośród ...
«1234...»