Debiutant - pierwszy dzień nowego życia
Data: 27.06.2019,
Kategorie:
bez seksu,
emigracja,
Brutalny sex
Autor: GreatLover
... do jasnej cholery zrobiłem?
Udało mi się wstać razem ze wszystkimi i przygotować się do zmiany. Podczas wykonywania pierwszych prac, moje radyjko szczeknęło krótko i zamilkło. Ten dźwięk był bardziej wymowny niż jakikolwiek rozkaz – odłożyłem trzymane w rękach narzędzie i ruszyłem do windy, słysząc komentarze o tym, że zaraz "pożegnamy stąd Polaka".
Z bijącym sercem zapukałem do drzwi kanciapy. Żadnej odpowiedzi. Czując narastający strach, zapukałem jeszcze raz.
Znowu nic.
Przetarłem spocone czoło, doskonale wyczuwając intencję Smitha – bawił się ze mną jak kot z myszą, przedłużając te chwile tak długo, jak to tylko było możliwe. Wziąłem głęboki oddech i delikatnie otworzyłem drzwi.
Usłyszałem stukanie – miarowe, dosyć głośne stukanie palców Smitha o blat jego biurka. Żaluzje były zasłonięte, ale od razu rozpoznałem formularz zwolnienia, przyczepiony do podkładki – to w niego wpatrywał się Smith, bębniąc w niego palcami lewej dłoni – prawą zacisnął w pięść tak mocno, że aż nabrzmiały na niej żyły. Wszedłem do środka, cicho zamykając za sobą drzwi. Dobrze wiedziałem, że nie ma już odwrotu – Smith podjął decyzję i trudno mu się było dziwić.
Mój szef pstryknął podkładkę palcami, a ta przesunęła się ku mnie z szurającym dźwiękiem. Podszedłem na biurka na ołowianych nogach i podniosłem ją z dudniącym ze strachu sercem. Gdy czytałem formularz swojego zwolnienia, o biurko uderzył długopis, niedbale rzucony przez Smitha w moim kierunku.
Tak jak się ...
... spodziewałem – zwolnienie dyscyplinarne z wpisem do akt pracownika tymczasowego. Smith oskarżył mnie o nadużywanie alkoholu, brak kompetencji do wykonywania zawodu oraz o "niestabilny sposób bycia z niepokojącą skłonnością do nadmiernej agresji" – dobrze wiedziałem, że z taką rekomendacją nie zatrudni mnie żadna firma budowlana a tylko w takiej mogłem się zatrudnić w ramach mojego pobytu w Stanach. W Brix Company przepracowałem zaledwie miesiąc – zostało mi jeszcze pięć, zanim odeślą mnie z powrotem do Polski. Co robić?
Jedno spojrzenie na Smitha wystarczyło, by stwierdzić, że był on ostatnią osobą, do której mógłbym zwrócić się po pomoc – trudno by miał pomagać komuś, kto posunął mu żonę, prawda?
Wziąłem długopis, złożyłem podpis na dokumencie i zabrałem kopię dla siebie. Wyciągnąłem podkładkę w stronę Smitha, który nie wykonał najmniejszego ruchu, by ją ode mnie odebrać. Podparł brodę lewą dłonią a palcami prawej dalej bębnił w blat. O wiele głośniej niż w chwili, gdy tutaj przyszedłem. Jego czujne, skierowane na mnie spojrzenie przyprawiało mnie o gęsią skórkę – co on planował?
- Przepraszam, Panie Smith – powiedziałem szczerze, chociaż wiedziałem, że to nie ja tutaj jestem winien – ja chciałem... po prostu... tak wyszło – zakończyłem niezgrabnie zanim się zorientowałem, że popełniłem błąd. Duży błąd.
To się stało w moment.
Smith, który siedział spokojnie za swoim biurkiem, poderwał się tak gwałtownie, że nie dał mi czasu na reakcję – chwycił mnie za przegub i mocno ...