Debiutant - pierwszy dzień nowego życia
Data: 27.06.2019,
Kategorie:
bez seksu,
emigracja,
Brutalny sex
Autor: GreatLover
... zdrowia jest niezły burdel – zdarza się, że niezatrudnieni imigranci miesiącami korzystają z ubezpieczeń swoich byłych pracodawców, ale najwidoczniej Smith od razu zdecydował się zakręcić kranik.
- Co ja mam teraz zrobić? – zapytałem ochrypłym głosem, patrząc na lekarza niezbyt zadowolonego z faktu, że trafił na kolejnego cwaniaczka liczącego na darmowe leczenie.
Lekarz skinął na oddziałową a ta rozwinęła zasłonkę naokoło mojego łóżka – wyraźny znak, że sprawa jest poważna. Lekarz skinieniem głowy dał znak oddziałowej, że może wracać do swoich obowiązków a potem znów skupił się na mnie.
- Ureguluje pan wszelkie koszty związane z pańskim leczeniem – powiedział doktor, nie siląc się na obniżenie tonu swojego głosu
- Ile to będzie kosztować? – spytałem cicho z bijącym sercem.
Gdy usłyszałem kwotę, na chwilę straciłem oddech. Cena może nie była by zaporowa dla przeciętnego Amerykanina, który pracował w dobrej firmie, ale dla mnie była niemożliwa do zapłacenia. Kurwa, to zżarłoby mi niemal połowę pensji, gdybym przepracował wszystkie miesiące dla Smitha!
- Niestety, nie jestem w stanie zapłacić tej kwoty... - odpowiedziałem jeszcze ciszej nie dziwiąc się, że na koniec z mojego gardła wydarł się cichy, urwany szloch bezsilności.
Lekarz spojrzał obojętnie w moje lekko zaszklone łzami oko a potem znów spojrzał w dokumenty.
- Niech pan poda mi kontakt do osoby, która opiekuje się panem podczas pobytu, ustalę z nią, co należy z panem zrobić... - urwał ...
... dostrzegając łzę spływającą po moim policzku – albo sam to wszystko załatwię – dodał, znikając mi z oczu.
Odetchnąłem głęboko, próbując opanować emocje, ale na niewiele to się zdało. Przycisnąłem dłoń do ust, ignorując potężny ból, starając się stłumić swój płacz.
Przeleżałem parę godzin za zaciągniętą osłonką. Przyniesiono mi obiad, ale nie byłem w stanie niczego przełknąć – głowę miałem wypełnioną najczarniejszymi scenariuszami. Nie mogłem przestać myśleć o mieszkańcach, których widziałem pierwszego dnia pobytu w Stanach – ile czasu mi zostało, zanim do nich dołączę?
Z odrętwienia wyrwał mnie dźwięk przesuwanej plastikowej zasłonki. Zerknąłem w bok i zobaczyłem szczupłą blondynkę, ubraną w skromną garsonkę, z dość grubą teczką pod pachą. Patrzyła na mnie uważnie.
- Kim jesteś? – spytałem ciężko unosząc się na łóżku.
- Kimś, kto postara ci się pomóc
- Sytuacja nie przedstawia się zbyt optymistycznie. Nie jest pan w stanie pokryć kosztów swojego leczenia a dodatkowo stracił pan zatrudnienie u naszego klienta, dlatego, panie Sławomirze...
- Sławku – przerwałem jej nieśmiało
- Słucham?
- Proszę mi mówić panie Sławku. Nie przywykłem do tego, by ktoś nazywał mnie Sławomirem... najlepiej będzie, jak będzie pani zwracać się do mnie po imieniu – dodałem starając się do niej uśmiechnąć, co skończyło się takim atakiem bólu, że w finale posłałem jej bliżej nieokreślony grymas.
Opiekunka mojej grupy, która przybyła do Stanów do pracy spojrzała na mnie czujnie, gdy ...