Syrena
Data: 28.06.2019,
Kategorie:
Fantazja
Autor: Janusz Mazowiecki
... sztormu. Martin patrzył jak sparaliżowany. Nie dostrzegł jej wcześniej, a z pewnością stała już tam od dłuższej chwili. Otrząsnął się jednak i powoli zbliżył się do tajemniczej kobiety. Był już o kilka kroków od niej, odezwała się melodyjnym, dziewczęcym głosem.- Nie podchodź bliżej. Muszę się Tobie przyjrzeć.Młodzieniec znieruchomiał i zobaczył jak kobieta, bardzo powoli obraca się w jego kierunku.Pierwszym na co zwrócił uwagę, był nieziemski kolor i rozmiar jej oczu. Mimo ciemności nocy, jasnoniebieskie oczy zdawały się rozświetlać przestrzeń między nimi. Jej wzrok odebrał Martinowi resztkę woli i jakąkolwiek kontrolę nad ciałem. Stał jak sparaliżowany, a tajemnicza istota zaglądała mu, zdawałoby się do samej duszy. Ponownie czuł mrowienie wzdłuż kręgosłupa. Mógł jedynie patrzeć na nią, nie mógł ruszyć nawet palcem. Jej twarz była piękna, choć delikatny uśmiech miał w sobie nutkę drwiny. Wyglądała na bardzo młodą, ale jej wzrok budzi odmienne wrażenie, jakby całe wieki zaglądały teraz w oczy młodego pirata. W jej oczach była siła żywiołu, a także jego nieskończone piękno. Ciemne włosy, delikatne zmoczone od kropel deszczu, okalały jej twarz z obu stron, unosząc się na wietrze, by odsłonić fantazyjne kolczyki z morskich muszelek i bursztynów. Z lewej strony, na skroni miała pasmo krwistoczerwonych włosów, delikatnie mieniących się jakby wewnętrznym blaskiem. Jej ciało było schowane pod niezliczonymi fragmentami czarnej sukni, ale krągły biust, unosił się przy każdym ...
... głębokim oddechu.- Przyszedłeś tu po pomoc dla swojego kapitana. – Stwierdziła po chwili, gdy mrowienie ustało. – Nie masz złych zamiarów, więc i z mojej strony nie grozi Ci niebezpieczeństwo. – Jej głos przebijał się przez szum rozszalałego morza, a nie podnosiła nawet głosu. Martin bardziej czuł, niż słyszał to co do niego mówi.- Trucizna jaką zastosowali wasi wrogowie, nie może być zneutralizowana. Śmierć, to jedyne wyjście, a Ty możesz jedynie skrócić męki swojego kapitana. Nie pomogę Ci, przykro mi.Martin był zdruzgotany, ale sam nie mógł dojść, jak ta kobieta dowiedziała się o tym wszystkim, już miał ją pytać, ale uświadomił sobie, jak głupio by się poczuł. Tajemnicza istota wiedziała, zdawałoby się o wszystkim. Nie uśmiechało mu się jednak uśmiercać kapitana, nawet przez wzgląd na mękę i nieuniknioną śmierć. Padł na kolana.- Błagam Cię, na pewno jest sposób by uratować go przed śmiercią. Potrzebujemy go, bez niego zapanuje chaos na pokładzie i pewnie zginą kolejni w walce o jego miejsce.- Więc zabij go i zyskaj należną Ci pozycję. Czyż to nie siła decyduje i pierwszeństwie na morzu? – Odpowiedziała zimnym tonem stojąca przed nim ciemnowłosa kobieta. Martin milczał przez chwilę i nie podnosił się z ziemi, bał się dobyć głosu, ale w myślach błagał wciąż o ratunek dla kapitana. Ciszę znów przerwał zimny ton morskiej wiedźmy.- Jeśli bardzo tego pragniesz, skrócę męki Twojego kapitana i jeszcze dziś zaśnie uśmiechnięty, bez bólu i trosk, by już nigdy się nie obudzić. Jednak musisz ...