Imieniny i słomiany wdowiec
Data: 25.10.2020,
Kategorie:
Dojrzałe
Zdrada
Autor: Baśka
Zgodnie z definicją słownikową "Imieniny to oznaczony w kalendarzu dzień patrona danego imienia, będący dorocznym świętem tych ludzi." Zgodnie z naszym kalendarzem 4 grudnia przypadają imieniny Barbary. W tym roku wypadły one w niedzielę, więc kawę imieninową w pracy postawiłam w piątek, natomiast w sobotę wieczorem była część prywatna. Praktycznie, jak co roku zaproszeni byli moi znajomi i rodzina. Znajomi to Małgosia - lekarka z mężem, Zakład Kosmetyczny czyli Ewa z mężem, Karolcia i Marek z żoną, oraz jedni sąsiedzi Maria i Ryszard.
Natomiast nie mam tej tzw bliskiej rodziny. Jest kuzyn Wojtek i jego żona Ania, mający wspaniałe dzieci Aleksandrę i Michała. Kuzyn Wojtek jest synem brata mojego ojca, czyli druga linia naszej rodziny. Brat Taty był kilka lat młodszy od niego, później się też ożenił, tym sposobem Wojtek jest o całe 10 lat młodszy ode mnie. Jest to przystojny, dobrze zbudowany mężczyzna, dosyć wysoki. Tak się w tym roku złożyło, że Wojtek przyszedł sam, bo Ania jest w sanatorium, więc występował w roli tzw. "Słomianego wdowca". Tym sposobem o 18-tej zasiadło nas 11 osób do stołu, mniej więcej w tym samym wieku. Impreza przebiegała zupełnie luźno, co jakiś czas wznoszony był taki czy inny toast, konsumpcja była przy stole w pokoju, w salonie odbywały się tańce, w których prym wiedli Karolcia i Wojtek.
Okazało się, że prym wiedli również w dawkowaniu sobie wódeczki, bo koło północy Wojtek zaczął już lekko słaniać się na nogach. Próbowałam go trochę ...
... powstrzymać, ale to nie dawało skutków. Po następnej godzinie niestety, już był mocno pijany, mający już bardzo duże problemy z utrzymaniem się na nogach. Udało mi się wprowadzić go na piętro, zdjęłam mu buty i położyłam do łóżka. Nawet nie protestował, przykryłam pledem, prosząc, aby się przespał. Zeszłam na dół i jeszcze prawie przez dwie godziny z resztą towarzystwa ucztowaliśmy. Sąsiedzi, którzy mają najbliżej wyszli koło 2-giej w nocy.
Udało mi się w miarę szybko upchnąć prawie wszystko do zmywarki, resztę pozmywałam ręcznie, pozostałą cześć jedzenia poskładałam do lodówki i przed trzecią opłukałam się, sprawdziłam, że Wojtek śpi dobrze przykryty, samej też poszłam spać. Obudziłam się, była ósma, zrobiłam toaletę, ubrałam się w bieliznę i taką domową luźną sukienkę, nie kryje, jest ona dosyć "kusa". W kuchni włączyłam ekspres na kawę i poszłam zobaczyć, czy Wojtek jeszcze śpi. Nie spał, siedział na łóżku, nie bardzo wiedząc, co ma ze sobą zrobić, widać było, że nie czuje się najlepiej. Kiedy mnie zobaczył, zaczął mnie przepraszać, powiedziałam, że ma mnie nie przepraszać tylko iść do łazienki i się umyć, że naszykowałam mu na umywalce maszynkę, jednorazówkę, ma się ogolił, ma naszykowany szlafrok i ma zejść do kuchni na kawę.
Wiadomo było, że po takim pijaństwie to raczej trudno będzie mu coś zjeść. Rzeczywiście, po paru minutach zszedł, usiedliśmy przy stole popijając kawę. Próbował mi się tłumaczyć, że wczoraj przyszedł późno do domu, że nie zdążył nic zjeść itd. ...