1. Dwie sroki (II). Trudne rozmowy


    Data: 28.10.2020, Kategorie: ciąża, młodzi, studia, Oral Autor: Koralowo

    - O kurwa!
    
    Wybaczcie, że tak brzydko zaczynam, ale jesteśmy dorośli, więc jakoś to przeżyjemy. A ja właśnie tak zareagowałem, gdy Iga powiedziała mi:
    
    - Adam, jestem w ciąży. To twoje dziecko. - Może nie były to najlepsze słowa, jakie mogłem wtedy powiedzieć, ale spróbujcie mnie zrozumieć. Gdy spada na ciebie jak grom z jasnego nieba piorunująca informacja, nikt nie wysila się na bycie poetą. Zacznijmy jednak od początku, a w zasadzie od momentu, w którym ostatnio skończyłem.
    
    Mamy więc maj. Ciepły, piękny majowy dzień, naprawdę ciepły i słoneczny. Rzadko się takie dni zdarzają w lipcu, a co dopiero w maju. W takie dni, zwłaszcza gdy jest sobota, weekend, nikt przy zdrowych zmysłach nie siedzi w domu, tylko w parku, jeździ na rowerze albo przynajmniej spędza miło czas w ogródku jakiejś restauracji w centrum. Jako że miałem wieczorem pracować, piwkowanie ze znajomymi niestety odpadało; Magda też była akurat zajęta, więc wziąłem książkę i już miałem wychodzić, gdy dostałem SMS od Igi o treści: "Adam, spotkajmy się w Miejskiej. Musimy porozmawiać". Zdziwiła mnie nieco ta wiadomość, bo jednak z Igą zazwyczaj nie spotykaliśmy się w innych miejscach niż wydziałowy korytarz, gdzie toczyliśmy luźne rozmowy o wszystkim i niczym albo u mnie lub w jakiejś toalecie, gdzie też raczej niewiele rozmawialiśmy. A tutaj to ostatnie zdanie. Musimy porozmawiać. O czym? Coś się stało? Jednak kogoś znalazła i postanowiła zmienić typ naszej relacji na "przyjaźń bez dodatku"? Gdy ...
    ... umawialiśmy się na seks zawsze wystarczało "spotkajmy się", a teraz "musimy porozmawiać". Do głowy mi wtedy nawet nie przyszło, że może chodzić o ciążę, wszak zawsze się zabezpieczaliśmy, a dokładniej, to ja zawsze kupowałem prezerwatywy i gdy już byłem gotowy (a zawsze byłem, gdy już Iga stała nade mną naga) naciągałem ją na mój narząd. Przeklęty jeden procent ryzyka, he?
    
    Pojawiłem się przed Miejską o umówionej godzinie. Słońce grzało, ludzie wesoło gaworzyli w ogródku popijając latte, frappe i inne kawopodobne wynalazki. Rozglądałem się między nimi, aż w końcu zauważyłem Igę siedzącą w środku kawiarni przy stoliku dla dwóch osób, zaraz przy szybie. Wszedłem i pocałowałem ją w policzek na powitanie. Ubrana w swój standardowy strój, czarne spodnie z jeansu lub z materiału, który bardzo skutecznie jeans imitował, białą koszulę, czarny kardigan oraz czarne półbuty, siedziała prosto ze złączonymi nogami jak posąg faraona albo grecka rzeźba i tylko błysk jej jasnych oczu sprawiał, że ten antyczny ideał ożywał; tym błyskiem informowała, że już niedługo te klasyczne pozy odejdą do lamusa, a zastąpi je patos, ekspresja, Grupa Laokoona.
    
    Usiadłem naprzeciwko, a po chwili podeszła kelnerka. Iga wzięła kawę z mlekiem, ja - kawę czarną.
    
    - Coś się stało? - Zapytałem z uśmiechem nie przeczuwając nadchodzącego. - Twój SMS był bardzo enigmatyczny, ale brzmiał trochę inaczej niż zazwyczaj... - I wtedy nastąpiło, już wam dobrze znane:
    
    - Adam, jestem w ciąży. To twoje dziecko.
    
    Wybuch. ...
«1234...7»