Trójkąt wileński
Data: 28.10.2020,
Kategorie:
Nastolatki
Zdrada
wakacje,
ten trzeci,
Pierwszy raz
Autor: MrHyde
... spojrzała na Arka, oczekującego na pokaz, znów odwróciła wzrok i nabrawszy głęboko powietrza, chwyciła obiema dłońmi górną krawędź halki. I tak, już dawno miała postanowione, by pokazać Arkowi piersi. Tylko zdejmowania majtek, od razu za pierwszym razem, nie planowała.
Nie zdążyła jednak zsunąć halki poniżej piersi. Przeszkodził jej w tym Arek, kładąc się nagle na niej i całując ją po całej buzi, po policzkach, podbródku, ustach, nosie, w pobliżu uszu.
- Aruś! – zawołała szeptem intensywnie całowana dziewczyna.
Były masażysta torsem spłaszczył jej biust, a z pocałunkami powędrował na szyję.
- Aruś! Ach, Aruś! – wzdychała.
Skupiwszy się zupełnie na doznaniach wywołanych pieszczotą ustami, zupełnie zignorowała ręce kochanka, a one tymczasem przygotowały grunt do ostatecznego roztrzygnięcia wszelkich miłosnych szarad i zagadek. Zupełnie niepostrzeżenie, Arek zsunął spodnie z bioder, a wraz z nimi bieliznę.
Po tym ruchu, wystarczyło już tylko przełożyć obie nogi przez kolano Justyny i wygodnie ułożyć się między jej udami.
- Ale jesteś ciężki, Aruś. – szepnęła Justyna, do ostatniej sekundy nieświadoma nagości Arka.
- Zaraz będzie lżej – odpowiedział, dziwnie zamyślony.
Oparł się na lewym przedramieniu, przestając dusić dziewczynę swoim ciężarem, a prawą ręką skierował w dół, na pomoc gotowemu do grzechu członkowi w szybkim trafieniu do celu.
- Aruś, czym ty mnie dotykasz?! – spytała zlękniona Justyna, dosłownie w ostatniej chwili.
Skoro lewy ...
... łokieć Arka dotykał jej prawego boku, a prawa dłoń obściskiwała jej lewe udo, kierując je na bok, to który twardy palec mógł uwierać jej pochwę?
- Ciii. – padła, nic nie mówiąca, a mimo to w pełni zrozumiała odpowiedź.
Stosunek Justyny do mężczyzny, w którym od południa pokładała coraz większe nadzieje i którego pokochała w błyskawicznym tempie, w ułamku sekundy zmienił się w swoje przeciwieństwo. Seks po kilku godzinach spaceru? Nie! Na to się Justyna nie umawiała! Gdyby z jego ust padło pytanie, prośba – tylko jak by miało ono brzmieć? „Hej, Justyś, dasz dupci? Bzykniemy się?” – na pewno by odmówiła. Ten sprytny student, podstępem, wykorzystując chwilową niedyspozycję jej chłopaka, perfidnie uwiódł ją, zwabił do łóżka, perfidnie osłabił jej czujność tymi swoimi bezecnymi paluszkami i cynicznie kusił ją do zbliżenia. Justyna, uwiedziona i wykorzystana, poczuła się podle. Na domiar złego, zdała sobie sprawę z własnej winy. Stało się dla niej jasne, że już przekraczając próg pokoju tego pokoju, przyjęła reguły gry studenta. Dała mu carte blanche. Już wtedy, nie poproszona, wyraziła zgodę na bzykanie. Bo co mogła zrobić na swoją obronę, gdyby student zaczął się do niej dobierać? Krzyczeć? Wzywać pomoc? Jasne, taka opcja jest zawsze możliwa, tylko bywa cholernie trudna do zastosowania, zwłaszcza wtedy, gdy ma się coś do ukrycia. Nawet w tej ostatniej sekundzie, mogłaby protestować, wrzeszczeć: „Michał, pomóż!” Tylko w jakim celu? Po to, by przyznać się do zdrady? O, nie! Zanim ...