Trójkąt wileński
Data: 28.10.2020,
Kategorie:
Nastolatki
Zdrada
wakacje,
ten trzeci,
Pierwszy raz
Autor: MrHyde
... chłopak by się zbudził i ją uratował, członek studenta już dawno by się pluskał w jej pochwie. Krzycząc, straciłaby wszystko: i wianek i chłopaka. Lepiej więc już było nie krzyczeć i poświęcić samą cnotę.
Dokładnie tego samego zdania była jej mokra wagina.
- Arek! Przestań! Nie możemy! – Justyna podjęła ostatnią próbę przemówienia Arkowi do sumienia i rozsądku.
- Właśnie dlatego musimy. – odpowiedział cynicznie podrywacz.
Pierwsze pchnięcie biodrami było w miarę lekkie. Członek rozgonił tylko na boki fałdki skóry, broniące dostępu do dziewiczego skarbu. Za drugim razem, członek też zatrzymał się w pół drogi, dając ostatnią iskierkę nadziei na ocalenie cnoty. W trakcie trzeciego, bardziej energicznego, wręcz brutalnego, Justyna poczuła pieczenie głęboko w sobie. Wiedziała, że może zaboleć. Była przygotowana. Pilnowała się, by za wszelką cenę powstrzymać krzyk. Nie pomyślała tylko, że ten ból, albo coś innego, co mu towarzyszy, mógł sprawić jej przyjemność. Twardy, gruby, długi członek wrzynając się bezlitośnie w jej młode ciało, rozpychając się w jej pochwie, dał jej tę namiastkę niedalekiej rozkoszy, która rozproszyła zupełnie trzeźwe myśli dziewczyny i na chwilę pozbawiła ją kontroli nad głosem.
- A! – Justyna wrzasnęła, mniej z bólu, a bardziej z radości.
Od tej chwili, świat przestał istnieć. Arek był w niej raz głębiej, raz płycej. Poruszał się to szybciej, to wolniej. Całował ją, sapał, szeptał o miłości. Tarł członkiem to prawą krawędź, to zbaczał w ...
... lewą stronę. Wyskoczył z niej kilka razy i wszedł ponownie. Drażnił twardy guziczek łechtaczki, przyprawiając Justynę o palpitacje serca. Uwiedziona dziewczyna leżała pod nim w maksymalnym rozkroku i czuła całą sobą każdy ruch podstępnego kochanka. Obserwowała, jak jej ciało na każde jego pchnięcie odpowiadało kontra-pchnięciem. Jak na każdy zadany gwałt odpowiadało kontra-gwałtem. Jak ochoczo bzykało i dupczyło (raczej „kutasiło”) szczwanego studenta. Wkrótce przestało być dla niej jasne, kto kogo bardziej wykorzystywał.
Kiedy spostrzegła oznaki zmęczenia po męskiej stronie ich duetu, jasność wróciła. Chciała jeszcze, chciała więcej i chciała mocniej. Gdy Arek opadł na nią, zmordowany, spocony, a jego członek wykonał ostatnie podrygi w jej rozgrzanym ciele, dokonując erupcji, nagromadzonego w nim gęstego płynu, blokowanej siłą woli do ostatniego tchnienia, ponownie był jej kochanym Arusiem.
- Aruś! Co to było? – Justyna spytała po wielu minutach nieruchomego leżenia.
- Miłość, skarbie. – mruknął Arek, jakby mówił przez sen.
- Boziu, jaka ja jestem mokra! – pisnęła, szczęśliwa, odrywając od ciała spoconą piżamę.
- Mówiłem, żebyś zdjęła.
- Aruś, powiedz szczerze, co o mnie myślisz. – szepnęła błogo, spokojna i absolutnie ufna. Stanu tak silnego uspokojenia i pogodzenia z losem nigdy wcześniej nie zaznała.
Arek w odpowiedzi pocałował ją w szyję.
- Aruś! Puściłam się, prawda? Łatwa dupa jestem. Powiedz to. Nie obrażę się. – ponowiła pytanie.
- Jutro ci ...