Maturzystka - 1.
Data: 11.11.2020,
Kategorie:
Nastolatki
Autor: Tomnick
Część 1.
Tata nie chciał już dłużej dojeżdżać do pracy w Warszawie i w końcu przeprowadziliśmy się. Po prawie rocznych staraniach rodzice kupili 4-pokojowe mieszkanie. Sporo musieli dopłacić, bo mieszkaliśmy kawałek od Warszawy i ceny były tam znacznie niższe, ale nie narzekali. Mieszkanie było nieco większe od dotychczasowego. Tata chciał tej przeprowadzki, bo wiązało się to z jego awansem i ze znaczną podwyżką. Rodzice liczyli się z dodatkowymi kosztami. Jednak przede wszystkim cieszyli się. Ja też.
Mam na imię Grażyna, jestem jedynaczką. Szatynka, noszę proste włosy, prawie do ramion. Na ogół czeszę się z przedziałkiem i grzywką na prawą stronę. Jestem szczupła, ale nie chuda. Ładny, dość duży biust, miseczka C, ale noszę miękkie staniki, więc tego aż tak nie widać. Nie założę push-up. Potrafię inaczej przyciągać chłopaków. Chodzę do ostatniej klasy liceum, dobrze uczę się, więc nie obawiałam się przenosin do nowej szkoły w stolicy. Raczej byłam podekscytowana. Rodzice obiecali mi, że będę mogła chodzić na dodatkowy angielski. W moim miasteczku zostawiałam kilka koleżanek, ale jakoś specjalnie nie martwiłam się. Mamy tyle możliwości kontaktu. Ale przez pierwsze dwa tygodnie żadna nie zadzwoniła... Dopiero, kiedy ja zatelefonowałam do jednej z nich, Roksany, porozmawiałyśmy trochę. Chyba dawne koleżanki zazdrościły mi. Obiecałam Roksanie, że zaproszę do siebie, kiedy sama lepiej poznam miasto. Cieszyłam się z wyjazdu, bo zostawiałam też byłego chłopaka, o którym ...
... chciałam zapomnieć. Jak najszybciej.
Co prawda klucze do nowego mieszkania odebraliśmy już w październiku, ale rodzice chcieli „sezonować” mieszkanie chociaż przez kilka miesięcy. Dlatego lipiec i jeszcze dwa kolejne miesiące następnego roku upłynęły na remoncie. Przeprowadziliśmy się dopiero w połowie października. Rodzice nie brali kredytu, więc mogli pozwolić sobie na takie wyczekiwanie. Było naprawdę ładnie wykończone. Tata dobrze zarabiał, ale w stolicy mama jednak zdecydowała się podjąć pracę. Tata nie był zadowolony, mama z kolei bardzo, bo wreszcie wróciła do pracy i mieliśmy więcej pieniędzy, chociaż przy cenach w stolicy to nie było aż tak odczuwalne. Kiedy powiedziałam, że w następne lato też chcę pracować, tylko z rezygnacją machnął rękoma. Uznałam to za zgodę na moją pracę.
Przypadkowo poznałam Olę, dziewczynę z piętra niżej w naszym bloku i czasami odwiedzałyśmy się. Miałam pierwszą koleżankę.
*
W drugiej połowie października pojawiłam się w nowym liceum. I nie znalazłam żadnej koleżanki...
Wychowawczyni weszła ze mną na pierwszą lekcję, przedstawiła mnie, powiedziała, skąd jestem i prosiła, żeby klasa życzliwie mnie przyjęła. Któryś z chłopaków rzucił jakimś dwuznacznym tekstem, inni wybuchli śmiechem, speszyłam się, wychowawczyni usadziła chłopaka eleganckim, ale zgryźliwym komentarzem i kiedy uspokoili się, wyszła.
*
– Niezła laska – stwierdził Marek, brunet z ostatniej ławki, patrząc w przestrzeń.
– Ruchałbym – westchnął jego kolega, Adam, ...