Maturzystka - 1.
Data: 11.11.2020,
Kategorie:
Nastolatki
Autor: Tomnick
... szatyn o atletycznej sylwetce.
– Czekaj, czekaj, będzie kolejka. Założysz się? – uśmiechnął się Marek.
– Czyli? – Adam wolniej kojarzył.
– Hm, dziewczyny też będą chciały się zabawić. Od razu widać, że jest z prowincji, więc najpierw trzeba ją oswoić. A to trochę potrwa. Ale ty chyba masz inne opcje, co? – Marek spojrzał na kolegę.
– No, taaak, ale chciałbym tę – niechętnie przyznał Adam.
– Spoko, jeszcze nam się znudzi. Możesz mi wierzyć – uspokoił go Marek.
*
Na przerwie podeszło do mnie kilka dziewczyn, przedstawiły się, pogadały chwilę i poszły sobie. Spotkałam Olę. Codziennie widywałyśmy się na przerwach i zamieniałyśmy kilka zdań. Domyślałam się, że zamieszkiwanie w małym miasteczku to może być powód ostracyzmu w Warszawie, ale tym się nie przejmowałam. Do liceum chodzę, żeby uczyć się, za rok matura i więcej tych ludzi pewnie nie spotkam. Przeżyję... :)
Po upływie tygodnia nadal stałam sama na przerwach. Już przyzwyczaiłam się do tego. Ojciec zaprosił kilku pracowników z firmy do nas. Pojawili się z żonami. Ja miałam siedzieć w swoim pokoju. Nawet mi to odpowiadało. Słuchanie staruchów specjalnie mnie nie ekscytowało. Jednak jedna z par przyszła ze swoją córką, Patrycją. Nie pytałam ojca, kim są jej rodzice, ale dziewczyna przesiedziała ze mną bite cztery godziny! Miałam „koleżankę”!
*
Jednak w szkole nie wiodło mi się tak, jakbym sobie życzyła. Wyraźnie moje małomiasteczkowe pochodzenie spowodowało niechęć innych do mnie. Jakieś ...
... dziewczyny siedziały ze mną na lekcjach w ławce, ale na tym kończył się kontakt z nimi. Nie paliłam, alkohol i narkotyki mnie nie kręciły, na imprezy mnie nie zapraszali, a żebrać nie będę, więc samotnie trwałam na przerwach.
W drugim tygodniu podeszła do mnie dziewczyna, która wyróżniała się na tle koleżanek w klasie – Ewa. Wysoka, szczupła, biuściasta brunetka. Już zauważyłam, że miała posłuch wśród innych i stałą grupę koleżanek. Rozmawiałyśmy dłuższą chwilę. Zaproponowała wyjście na papierosa. Odmówiłam i podziękowałam. Uśmiech zgasł na jej ustach.
– Mnie się nie odmawia. Idziemy! – była uparta. Słyszałam złość w jej głosie.
– Mnie się nie chce palić. W ogóle nie palę – wyjaśniłam spokojnym tonem. Patrzyłam na nią pogodnym wzrokiem. Nie miałam ochoty na jakiś idiotyczny spór, ale czułam, że rozmowa zmierza w złym kierunku. – Idę do sklepiku. Na razie – wolałam zniknąć, niż kłócić się z nią.
– Jeszcze zobaczymy się – powiedziała złowrogim tonem. Zabrzmiało to jak groźba.
Kiedy skręcałam za róg korytarza, kątem oka zauważyłam jeszcze jak poddenerwowana rozmawia ze swoimi koleżankami. Hm, z mowy ciała i drobnych gestów wynikało, że jest wściekła. Uśmiechnęłam się. W końcu ktoś dziewczynie dał nauczkę. Reszta dnia minęła bez zakłóceń. Po lekcjach wracałam stałą trasą do domu. W parku usiadłam na ławce. Było ładnie, ciepło, poczytałam sobie książkę. Przejrzałam wiadomości na komórce. Potem wiadomości z kraju i ze świata. Łoł, szok! Nie było nic o Ewie!
*
Kolejny ...