Pokrętny romans - Ośmielenie
Data: 30.06.2019,
Kategorie:
Dojrzałe
Fetysz
Hardcore,
Oral
Wytryski
Autor: intensivekiller
... trzymającego telefon w górze, kierującego go na siebie tak, że było widać też to co za nim. Widziałem tam kawałek twarzy mojej mamy, która najwyraźniej odwdzięczała się za wcześniej i to ona teraz jemu lizała tyłek. Podpis:
-Wybacz, nie mogłem jej znaleźć tak dobrze się schowała.
Zaskoczyło mnie to mocno. Jednocześnie podnieciło. Teraz wiedziałem, że moja mama jest otwartą kobietą i lubi się zabawić. Wtedy też dostałem ostatniego smsa. Tym razem bez fotek.
-Przyjedź po nas.
Pół godziny później byłem na miejscu, oboje uśmiechnięci wpadli do samochodu. Mama wydawała się o wiele bardziej zmęczona niż Sylvio. Dlatego ona usiadła do tyłu, on zaś obok mnie.
-I jak podobało się?
-O i to jak! Nikt was nie nakrył?
-Coś ty. Mało kto się nawet interesował kim ja jestem. Każdy pieprzył o trafficach, celach, kej pi ajach i innych targetach. Widziałem jak nudziło to Agnieszkę.
-Dlatego kazałeś jej wylizać sobie tyłek?
Wtedy wtrąciła się mama.
-O nie! To ja powiedziałam Sylvio, że chyba wolę pocałować kogoś w dupę niż gadać z Markiem z księgowości. A on po prostu użyczył mi dupy
Zarechotała potem i już wiedziałem, że trochę się upiła. Spojrzałem na Sylvio i on od razu ...
... zaczął mi tłumaczyć.
-Spokojnie, pilnowałem jej. Nic nie chlapnęła, ja też nie. Było spokojnie. Wszystko pod kontrolą. Potańczyliśmy, pobawiliśmy się, było fajnie. I tyle.
Do domu wróciliśmy jakoś tak koło piątej rano. Moja mama była ledwo przytomna, położyła się na łóżku w sukience i nawet nie martwiła się tym, że ją sobie pogniecie. Jedynie narzekała, że jest mocno zmęczona.
-Jak mnie bolą nogi! I po co ja tyle tańczyłam, przecież ja mam swoje lata… Jutro nie wstanę z łóżka.
Sylvio spojrzał na mnie i kiwnął głową żebym podszedł. Cicho zapytał:
-Masz coś przeciwko sprawieniu mamie przyjemności? Tańczyła sporo może zrobimy jej masaż stóp co?
Nie miałem nic przeciwko. Jeszcze kilka minut masowaliśmy jej stopy, rozmawiając cicho. Gdy zauważyliśmy, że usnęła, cichaczem się wycofaliśmy. Usiedliśmy w kuchni, wyjąłem z lodówki sok pomarańczowy i wlałem nam obu do szklanek. Spojrzałem na Sylvio. Siedział zadowolony, ale też już mocno zmęczony.
-Idź się też połóż. Długi dzień za nami.
-Tak zrobię. Jutro obadamy to co dogadaliśmy z Agą. Dobra, to idę kimać. Do juta
-Tak… do jutra.
Znowu coś wymyślili. Aż się boję tego co usłyszę jutro. Ale to zupełnie inna historia.