1. I tak to się zaczęło II


    Data: 17.11.2020, Kategorie: Dojrzałe Autor: Fat_ass_lover

    ... korytarzu i nie było nawet najmniejszej nadziei na to, że zaprosi mnie do środka.
    
    Zacząłem podejrzewać, że gospodyni ma na boku jakiegoś ogiera, który uprawia jej „nieużytki”, bo wierzyć mi się nie chciało, aby nie miała kompletnie żadnych potrzeb seksualnych. Zacząłem ją dokładnie obserwować, ale niczego podejrzanego nie zauważyłem. Co tydzień, zawsze w piątek, przyjeżdżała do niej atrakcyjna, szczupła blondynka w zbliżonym wieku. Od razu w pierwszym tygodniu zostałem jej przedstawiony. Miała na imię Karola, a mieszkała dobrych kilkadziesiąt kilometrów od nas. Karola była również wdową, obie panie przyjaźniły się ponoć od lat szkolnych. Zostawała zawsze na cały weekend i wracała do siebie ostatnim pociągiem w niedzielę wieczorem. Raz nawet, z powodu złej pogody zostałem poproszony o odwiezienie jej na stację kolejową moim rozsypującym się gruchotem. Rozmawiało się z nią bardzo miło i była nie tylko sympatyczną, ale i bardzo inteligentną osobą. Niestety, ale nie była kompletnie w moim guście, co stwierdziłem z przykrością, bo na pożegnanie pocałowała mnie w policzek dłużej i mocniej, niż to jest normalne.
    
    Mijał tydzień za tygodniem i zaczęła się znienawidzona zima. Zapomniałem dodać, że moja gospodyni miała na imię Wiesława. Zupełnie niespodziewanie, na samym początku grudnia, zaczepiła mnie na korytarzu i zapytała, czy nie „zaszczyciłbym swoją obecnością” jak się wyraziła, skromnej imprezy imieninowej. Oczywiście nie wypadało mi odmówić i tylko gwoli formalności ...
    ... zapytałem, kto będzie jeszcze obecny. Odpowiedziała mi, że oprócz mnie, tylko jej przyjaciółka Karola, oraz siostra z mężem, który jest kapitanem żeglugi wielkiej i akurat przypłynął do domu. Siostra była również mieszkanką Trójmiasta, ale o dziwo nie miałem okazji dotąd jej poznać. Imieniny miały się odbyć w następną sobotę. W piątek przyjechała tradycyjnie już Karola i zaraz obie panie zabrały się za kuchcenie, czemu towarzyszyły głośne śmiechy, które słyszałem wyraźnie pomimo głośnej muzyki. W sobotę przedpołudniem pojechałem do miasta w poszukiwaniu jakiegoś gustownego prezentu oraz kwiatów. Punktualnie o osiemnastej zapukałem do drzwi w d**giej części domu. Wewnątrz czekały już jakby tylko na mnie obie elegancko ubrane panie. Siadłem w fotelu z jakimś drinkiem, niedaleko suto zastawionego stołu i zaczęliśmy pogaduchy. Już po chwili usłyszeliśmy dzwonek. Weszła niezwykle elegancka para w zbliżonym do solenizantki wieku. Szpakowaty mężczyzna w granatowej marynarce i jasno popielatych spodniach – najwyraźniej podkreślał swoim ubiorem przynależność do braci marynarskiej. Był on nie tylko elegancki, pachnący dobrą wodą toaletową, ale i diabelnie przystojny. Wszystko to jednak nic w porównaniu z jego żoną. Była nieomal kopią solenizantki Wiesławy, ostatecznie były siostrami. Z tym, że była chyba jeszcze ładniejsza i co najważniejsze, miała „wszystkiego” dwa razy więcej! A więc biust, do którego nie wiadomo jak znaleziono odpowiedni stanik, gigantyczną pupę osadzoną na mocnych i ...
«1234...8»