1. Przypadkowy turysta


    Data: 17.11.2020, Kategorie: wycieczka, Sex grupowy Autor: Orfeusz

    ... bardzo, ale w tym ciepłym pomieszczeniu musiałem dać upust swoim skołowanym nerwom.
    
    W końcu zasiadłem z nimi do stołu. Okazało się, że nalewka miała, co najmniej czterdzieści procent. Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło, dodałem sobie w myślach przełykając mocny trunek. Boże jak on wtedy cudownie rozgrzewał mój przełyk i żołądek. Nic nie smakuje tak dobrze, kiedy przychodzi zbyt łatwo.
    
    - Pan pewnie głodny? - zapytała moja gospodyni z troską w głosie i natychmiast, kiedy dziadek skinął z przyzwoleniem głową znikła gdzieś w innym pomieszczeniu. Widać dziadek tutaj władał niepodzielnie. Dobra staropolska rodzina, pomyślałem sobie, choć natychmiast skarciłem samego siebie. W końcu okazywali mi wiele łaski. Po kilku minutach na stole stała już miska z czymś parującym. Smakowało jak żurek. Wyśmienite. Dostałem do tego dwie pajdy chleba. Były naprawdę duże i grube. Myślę, że z tych dwóch kromek, można by przygotować kolację, dla co najmniej trzech osób. Jadłem przerywając tylko, kiedy gospodarz podnosił kieliszek. Wtedy dołączałem się do rytuału. Zaczęliśmy rozmawiać. Głównie ja z dziadkiem. Babcia przysłuchiwała się nam posłusznie. Nie każda kobieta wie, kiedy milczeć. Ech te góry, może powinienem się tam wyprowadzić.
    
    W końcu dziadek zrobił się senny i zakończyliśmy biesiadę. Zniknął w swoim pokoju a mnie gospodyni zaprowadziła do pokoju, w którym pozwolili mi przenocować. Była to niezbyt duża izdebka, ale całkiem przytulna. Ten folklor, pomyślałem rozglądając ...
    ... się po pomieszczeniu. Zostałem poinstruowany, że gdybym chciał jeszcze przed snem wziąć gorącą kąpiel to drzwi obok jest łazienka. Kobiecina znikła zamykając za sobą drzwi. Spojrzałem przez okno. To niesamowite, że jeszcze, przed co najmniej dwoma godzinami patrzyłem na to wszystko zupełnie inaczej. A wtedy w tym pokoju, w bezpiecznym i ciepłym domu spojrzałem znowu jakoś inaczej. Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia, dotarły do mnie wtedy słowa tego przysłowia czy powiedzenia. Zdjąłem sweter i w spodniach z nagim torsem poszedłem zobaczyć łazienkę. Jak należało się spodziewać nie było bieżącej wody. Łazienka składała się w zasadzie z dużej przestronnej nawet drewnianej balii. Obok stało metalowe wiaderko, którym można było napełnić balię. Wodę podgrzać można było na piecyku stojącym na końcu łazienki. Stanąłem nieco zagubiony. Cholera, co robić. Moje rozmyślania zostały przerwane, kiedy drzwi otworzyły się i stanęła w nich dziewczyna.
    
    - O przepraszam - wycofała się natychmiast, kiedy mnie zobaczyła.
    
    - Nic nie szkodzi, proszę - zaprosiłem ją do środka. Weszła. Miała jakieś dwadzieścia lat. Młoda dziewczyna z miłą aparycją. Była może nieco zaokrąglona, ale mimo to dość ładna i skrzywdziłbym ją gdybym powiedział, że była gruba. Po prostu miała dość mocną budowę.
    
    - To pan jest pewnie tym turystą, który się zgubił - mówiąc to miała dość zadowoloną minę. Widać bawiła ją moja niezdarność.
    
    - Śmiało, proszę się pośmiać ze mnie, już zrobiłem dzisiaj z siebie idiotę - ...
«1234...8»