1. Upojeni (II)


    Data: 20.11.2020, Kategorie: soft, Masturbacja szefowie, pieszczoty, Autor: Adrenalinaaa

    ... piersi, a szloch zlał się z jego nieobecnością. Zniknął. Kolejny raz zostawił mnie samą.
    
    Ten akt powracał jak bumerang. W efekcie tęsknoty i rozłąki byłam wrakiem kobiety, zaspokajającej swe uczucia tylko w wyobraźni o kimś. O kimś? O nim. O tym, który powinien przy mnie być. O tym, którego mi zabrano.
    
    Siedział nad toną dokumentów, które zdążyłam przejrzeć jeszcze dziś przy śniadaniu. Pełen obaw kalkulował ostatnie zestawienia związane ze sprzedażą minerałów - która krótko mówiąc, mogła puścić tę firmę z torbami. Gdy delikatnie zapukałam w blat szafki stojącej tuż przy wejściu do sali konferencyjnej, oderwał się od lektury i spojrzał na mnie. Nie umknęło mej uwadze, że dziś wyglądał wyraziściej niż przy naszej wczorajszej, pierwszej styczności. Przystrzyżony zarost oraz dokładnie ułożone włosy mogły świadczyć o jednym. O czym? Tego właśnie się obawiałam. Wolny ptak, jako partner biznesowy to ostatnie czego potrzebowałam na swej drodze do osiągnięcia sukcesu. Co prawda, schlebiało mi to jako kobiecie, ale w tym przypadku, powinnam od razu wyznaczyć granice.
    
    - Zajęty? - delikatny obcas oraz dopasowana czerwona garsonka nie była wynikiem większych starań. Stylu nabrałam z wiekiem jak to każda kobieta. W biznesie stanowił on nie jako kanon. Krótkie czarne włosy dziś wystylizowałam drapieżniej. Poszarpane, krótsze z przodu kosmyki swobodnie ułożyły się w formie grzywki. Taki wizerunek był czymś nowym, zwłaszcza że nosiłam go dopiero od kilku tygodni. Przed samym wyjazdem ...
    ... podjęłam sporo drastycznych kroków. Fryzura była jednym z nich.
    
    - Jak zawsze. - spojrzeniem nakierował mnie na krzesło obok. Nie mogłam pozwolić, aby przewaga udziałów była dla niego pretekstem do decydowania za mnie. Aby wyznaczyć zarys wcześniej wspomnianych granic, wybrałam drugi koniec stołu. Usiadłam i wypakowałam ze skórzanej teczki te same papiery, które miał przed sobą. Prychnięcie pod nosem nie uraziło mnie, a miało wydźwięk aprobaty moich działań. Czyżby rajcowało go igranie z ogniem?
    
    - Nie gryzę, jeśli o to się obawiasz. - ironiczny uśmiech, jaki na siebie wlałam, postawił go do pionu. - No dobra... - chrząknął i wyprostował się. - Dzwoniłem do adwokata. Jest dobrym przyjacielem firmy, dlatego doradził kilka sensownych...
    
    - Proponuję, abyśmy porozmawiali z konkurencją. - wyparowałam, nie spuszczając wzroku z tabelek oraz umów, które siedzący przede mną władca metropolii zawarł. Większość z nich niekorzystnych z biegiem czasu, co niejako go usprawiedliwiało.
    
    - Tego akurat nie zaproponował. - zaskoczony wygodniej rozłożył się na krześle i odrzucił na bok papiery, które trzymał w dłoniach. - Może od razu pozbawmy nas kapitału. - uderzyłam w czuły punkt.
    
    - Ujemnego? - dopiero teraz popatrzyłam w niebieskie oczy. Jasny odcień odbijał się od jaskrawego oświetlenia sali, co mogło dać złudne wrażenie, tak czystej barwy. Błąd. Widziałam te źrenice wczoraj i nie różniły się one ani jednym tonem. Teraz jednak zauważyłam w nich stanowczość oraz cień zła, którego ...
«1...345...8»