Upojeni (II)
Data: 20.11.2020,
Kategorie:
soft,
Masturbacja
szefowie,
pieszczoty,
Autor: Adrenalinaaa
... przy pierwszym spotkaniu, nie dało się ujrzeć.
- Z całym szacunkiem Pani Lauro, ale ta kwestia nie jest wspólna, jeśli chodzi o nasze udziały. Czytała Pani tę umowę chociaż raz? - teraz próbował zakpić z mego intelektu.
- Z całym szacunkiem Szymonie... bo przecież przy milszych okolicznościach, starasz się nie być chamem... - praktycznie wstał. Jedna dziesiąta oddzielała go od ogromnego wybuchu szowinistycznego jazgotu, którym zapewne chciał mnie zastraszyć lub zrobić wrażenie. Czemu więc odpuścił i słuchał dalej? Może to przez fakt mojej reakcji, która wbrew pozorom nie była obojętna. Gdy zacisnął pięści, wlałam na siebie grymas zniesmaczenia, tak ogromnego, jakiego zapewne nigdy w życiu nie widział. Na żadnej twarzy kobiet obcujących z nim.
Głęboki oddech i kilku sekundowa przerwa rozluźniła zwarte męskie palce i pozwoliła mi kontynuować.
- Nasza umowa ma pewien mały haczyk. Zgodnie z kodeksem spółek handlowych, gdzie nie będę wtłaczać całej reguły, a skrócę ją... każdy interes, który od teraz zaczynasz lub kończysz, jest również moim. Jeśli zadziałasz na niekorzyści firmy, a ja na tym stracę... cóż, poniesiesz konsekwencje prawne.
- Grozisz mi już drugiego dnia. Jestem pod wrażeniem. - klasnął w dłonie i po kilku sekundach zgarnął z blatu swój służbowy telefon. Krótka wymiana zdań dotycząca naszej pogawędki, którą przedstawił swojemu przyjacielowi, pożal się Boże prawnikowi, chyba utwierdziła go w moich przekonaniach. Gdy po dwóch minutach zdawkowych ...
... informacji, rozłączył się i mocniej przeczesał zarost, zrozumiałam. Jeden zero dla mnie.
- Proponujesz sprzedaż minerałów? - nadal starał się trzymać swego. Najpierw należało jednak odciąć martwy korzeń, a dopiero potem siać nowe ziarno. Musieliśmy dojść do pojednania, które dałoby mi przewagę w zdobyciu zaufania całego Bond Development.
- Proponuję, abyśmy przedyskutowali sprzedaż worka piasku, który jedynie ciąży na tym sterowcu. - wzruszyłam ramionami, a sekundę później zostałam obdarowana spojrzeniem tak wymownym, ale zarazem dziwnym, że aż sama nie wiedziałam, jak na nie zareagować.
- Umów nas na spotkanie z tymi lwami. - napięcie opadło, a na jego miejsce zjawiła się iskra. Mała, dająca nadzieję na stabilny grunt pod dalszą współpracę. - Oby kupili od nas kilka ton piasku.
- Kilka ton? - wstałam i zaczęłam przygotowania do wyjścia. Gdy zrozumiałam, że również wstaje, szybko dokończyłam i jednocześnie dałam znak. Znak dotyczący dystansu, jakiego nie chciał, ale jaki zauważył. - Czasami worek piasku może stać się workiem złota. Oko nie zawodzi, ale umysł... wystarczy kilka dobrych sztuczek. - kiwnęłam głową w geście pożegnania i zniknęłam.
Już wiedział. Jasne i klarowne wytyczne, które mu podarowałam, mogłyby stać się początkiem lekkiej współpracy. Jak bardzo się pomyliłam? Cóż, w tamtym momencie nawet sam diabeł nie wiedział, że ma konkurencje.
Spotkanie miało zacząć się za kilkanaście minut, a mego wspólnika nadal nie było. Wkurzona do granic możliwości ...