Serbski film Reportaż (III)
Data: 02.07.2019,
Kategorie:
Brutalny sex
pies,
ciąża,
zwierzęta,
wojna,
Autor: Ravenheart
... dziko podniecone. Zawsze. Może w tym pomieszczeniu trzymano też cieknące suki? A może po prostu – jak to psy – lubiły się pieprzyć. W końcu samiec to samiec i jedyne, o czym marzy, to wsadzić swojego kutasa w mokrą, ciasną pizdę. Czasem zresztą warczały na siebie i rywalizowały o nas. Ale najczęściej po prostu zabierały się za nas jak za swoją własność. A banda Dymitra stała wokół nas i tylko je zachęcała. Wyobrażasz to sobie? My trzy, na podłodze, na kolanach oddające się kundlom – a wokół nas oni. Pijani i patrzący się na nas. Ale najgorsze były ich kobiety.
– Kobiety też były w bandzie?
– O, tak. Kilka. Podczas tego psiego krycia to one najbardziej się nad nami pastwiły. Wskazywały zwierzakom nasze cipki, zagrzewały je do stosunków. Jedna taka lubiła wręcz pomagać tym pierdolonym owczarkom. Brała psa za kutasa, paroma ruchami podniecała go do szaleństwa i wprowadzała go cipki tej z nas, na którą pies akurat miał ochotę. Mam wrażenie, że te baby podniecało po prostu nasze upodlenie. A potem tuż obok gziły się ze swoimi facetami. Wiesz, mam taki obraz przed oczami: jedna z nich, pijana, z butelką whisky w dłoni ujeżdża takiego porucznika… i śmiejąc się dziko, patrzy na mnie, na rżniętej mnie od tyłu przez napalonego owczarka. Miała straszne oczy. Dzikie. Szalone. Kiedy dochodziła, wyła jak bestia. Może zresztą było w niej więcej zwierzęcia niż w tych pieprzonych owczarkach. Bo ludzkich odruchów nie było w niej wcale.
Czasem sprowadzali gości, którzy płacili za to, ...
... żeby oglądać, jak jesteśmy rżnięte. Ale to wtedy, jak Dymitra nie było w pobliżu.
– Dlaczego?
– Bo tego chorego typa nie interesowała kopulacja. Dla niego to nie był seks. On naprawdę traktował nas po prostu jak bydło do zapłodnienia. Bo mu się, kurwa, stado wilkołaków marzyło. Jego interesowało tylko zestawienie, która z nas ile razy była kryta. I w jakim dniu cyklu. Pieprzony zootechnik. A reszta bandy to były zwykłe zboki, dla nich liczyła się tylko wóda, seks i rozróba. Ale Dymitra się bali. Bo to był wielki facet, potwornie silny. I podejrzliwy. No i psy go kochały. Miał takie trzy wielkie rottweilery. Nie obsługiwały nas, były do wyłącznej dyspozycji Dymitra. Kiedyś widziałam, jak na jego jedno słowo zagryzły faceta. Po prostu rozszarpały go. Żywcem. Wszyscy w obozie panicznie się ich bali.
Milica przymyka oczy i przełyka głośno ślinę. Nawet teraz, nawet dziś samo wspomnienie tej grozy napawa ją panicznym strachem.
– No więc, dla nas były tylko te wilczury. To znaczy: to my byłyśmy dla nich. A ludzie z bandy czasem nas filmowali. Sprzedawali te filmy za gruby szmal, bo wszystko, co przynosiło kasę, było dla nich dobre. Zresztą nie trwało długo, zanim pierwsze z nas zaszły w ciąże.
– Jak to? Z psami?
– No, oczywiście, że nie. Głupia jesteś? Ale chyba nie sądzisz, że cały oddział Dymitra podzielał jego chore idee? To była grupa facetów, nabuzowanych testosteronem, bez żadnej kontroli nad sobą. A w stodole były dziewczyny. Dostępne bez ograniczeń. Więc w ...