Serbski film Reportaż (III)
Data: 02.07.2019,
Kategorie:
Brutalny sex
pies,
ciąża,
zwierzęta,
wojna,
Autor: Ravenheart
... Ich szefem był taki miły Bośniak Naser Orić. Komendant. Robił takie rzeczy, że nawet wasze trybunały oskarżyły go w końcu o zbrodnie wojenne na Serbach. Oskarżyły i uniewinniły. Bo to, kurwa, skurwysyn – ale WASZ skurwysyn. Europejski. Jesteście pierdolonymi hipokrytami, wiesz?
– Nie ja go uniewinniłam – protestuję nieśmiało.
– Jasne. I nikt od was nie jest. Wy macie ten piękny, demokratyczny świat, w którym są samotni kowboje, szlachetni Indianie i tylko Ruscy są skurwysynami. No i oczywiście my, Serbowie – bo jesteśmy takimi sługusami Moskwy. A Chorwaci są waszymi pupilkami.
– Posłuchaj, wolna prasa…
– Weź mnie, kurwa, nie irytuj. Wolna prasa? Jak napiszesz coś pozytywnego o Serbii, to cię wyleją z roboty. Zresztą… nawet nie mam ci za złe, że nic nie rozumiesz. Tu są Bałkany, tu nic nie jest proste. Tu wszystko ma piąte, szóste dno. Oglądałaś kiedyś filmy z Jamesem Bondem?
To pytanie jest tak zaskakujące, tak nieoczekiwane, że nie bardzo wiem, co odpowiedzieć. Ale Milica nawet nie zwraca uwagi na moje potakujące mruknięcie.
– Bond… Wiesz, trochę jestem z niego dumna. Bo oryginalny, prawdziwy Bond był Serbem. Moim rodakiem. Nazywał się Duško Popov. Urodził się w Titel, ale pochodził z Karlova. Był agentem dla wszystkich możliwych wywiadów – niemieckiego, angielskiego, serbskiego, jugosławiańskiego. Zabójczo przystojny, wykształcony, znający języki i mający stosunki w najlepszych rodzinach… To właśnie jego sportretował Fleming w swoich książkach o agencie ...
... 007.
– Skąd tak dobrze znasz tę historię?
– Bo to, że jestem prostą kurwą, którą gwałciło pół Europy, ani to, że nie kończyłam szkół, nie oznacza, że jestem bezmózgiem. Jestem Serbką, kocham swój kraj. Mam oczy i uszy otwarte. A o Popovie opowiadał mi kiedyś Anton. Poza tym – chciałam być taka jak ten nasz serbski Bond. Tyle, że czasy były już inne… Mniej, kurwa, romantyczne.
– Chciałabyś żyć wtedy, w czasie wojny?
– Głupia jesteś – wzdycha Milica. – Dla was wojna to historia z opowiadań dziadka czy ojca. U nas wojna to nasze doświadczenie. Wojna domowa. Podstępna, okrutna i mordercza. Hitlerowcy, Stalin – oni byli dawno. Kto o nich pamięta? U nas działo się to kilka lat temu. I te wszystkie rzeczy robili nie obcy, którzy odeszli, ale MY. My sami. Nasi bracia, nasi sąsiedzi, nasi rodzice. To my mordowaliśmy, gwałciliśmy, paliliśmy. Każdy z nas ma to w sobie. My, Chorwaci, Bośniacy… Wszyscy jednakowo. Tu nie ma podziału dobrzy-źli. Srebrenica też nie jest taka jednoznaczna, jakbyś to sobie chciała wyobrażać.
– Dlaczego chcesz mnie do tego tak mocno przekonać?
– Opowiadam ci to, żebyś zrozumiała choć trochę, co działo się wtedy w naszych duszach. I że nie wszystko jest tak proste, jak w waszych telewizorach.
– No, ale przecież siły serbskie naprawdę dokonały masakry – usiłuję słabo zaprzeczyć.
– A ty byś spokojnie czekała, gdybyś wiedziała, czego dopuszcza się ta chorwacko-muzułmańska banda? Tysiące ludzi zabitych. Gwałcone dziewczyny i młode chłopaki. ...