Kroniki Wampirów (I). Wieczna Wojna
Data: 23.12.2020,
Kategorie:
wampir,
Fantazja
Autor: Megan_Star
... stanowczy!
- No dobra! – krzyknęłam. W mgnieniu oka pokój opustoszał, wszyscy poszli się przebrać. Ja też poczłapałam powoli na górę.
Przebrałam spodnie na różowe rurki. Włożyłam koszulkę, którą dostałam od klonów na piętnaste urodziny. Nadawała się tylko na dyskoteki. Ta bluzka więcej odkrywała, niż zasłaniała. Była krwisto czerwona. Odcinała się tuż pod biustem. Można powiedzieć, że był to bardziej top niż bluzka. Do niego przyszyte były podłużne strzępki materiału. Rozpuściłam włosy i zrobiłam delikatny makijaż. Nie chciała wyglądać przy moich braciach jak ochlaptus. Ubrałam moje nowe adidasy i zbiegłam na parter.
Na dole Lambert i Andy starali się przekonać mamę by pozwoliła na wyjście. Gdy weszłam do kuchni zobaczyłam, że nie tylko ja się odstawiłam. Lambert miał na sobie jasne dżinsy, białą koszulkę i skórzaną kurtkę. Wyglądał jak milion dolców. Andy ubrał czarne spodnie z szelkami, które luźno spuścił wzdłuż nóg. Miał bluzę z grubego polaru i czapkę skate. W takim wydaniu widziałam go pierwszy raz. Gdy mama mnie zobaczyła uśmiechnęła się.
- Ubrałaś te ładne spodnie. O i zrobiłaś makijaż! – Ha! Moja sztuczka zadziała. Zresztą, zawsze działa.
- Tak. Możemy iść? – zapytałam trzepocząc rzęsami.
- No dobrze. Ale jeśli coś się stanie to was poćwiartuje. – Wskazała palcem na moich braci. Lambert głośno przełknął ślinę. –Idźcie i bawcie się dobrze.
Andy i Lambert wyszli z kuchni rozmawiając o czymś. Mama pokręciła głową. Zapewne usłyszała na jaki temat ...
... rozmawiają jej synowie. Uśmiechnęłam się szeroko.
- Uważaj na siebie i na swoich braci. Nie pozwól wpakować im się w jakieś bagno. Wiesz jacy są. – mrugnęła do mnie porozumiewawczo.
- Tak, wiem.
Wyszłam z domu. Lambert i Andy czekali na ganku. Światło księżyca przebijało się przez czerwcowe chmury. Uśmiechnęli się do mnie.
- Jedziemy samochodem, czy motorami? – zapytał Lambert Andy'ego. Wiedziałam, że zrobią mi na złość i...
- Ba, że motorami! – krzyknął Andy. WIEDZIAŁAM! Nienawidzę z nimi jeździć. Westchnęłam głośno.
Lambert wsiadł na motor i ubrał czarny kask. Drugi podał mi. Mój był czerwony w żółte wzory. Andy jeździł bez kasku. Jemu nie robiło to różnicy.
Usiadłam za Lambertem łapiąc go mocno w pasie.
- Trzymaj się mocno. – powiedział włączając silnik.
- A reszta? – zapytałam.
- Przyjdą później. – ruszył z piskiem opon. Andy ruszył zaraz po nas. Chwilę jechaliśmy przez las okalający naszą posiadłość.
Gdy wyjechaliśmy na główną ulice zaczęłam liczyć. Motor zawsze mnie przerażał. Moi bracia uwielbiali ostrą jazdę. Ja jej nienawidziłam. Starałam się zignorować powiewy wiatru, które przyprawiały mnie o zimne ciarki.
1, 2, 3, 4, 5...
Ooo, Boże!
24, 25, 26, 27...
Zrobiło mi się niedobrze. Zapiekanka zaraz ujrzy światło nocne!
59, 60, 61, 62...
"Już nie mogę!" – Jęknęłam w myślach.
75, 76, 77, 78...
"Mógłby przynajmniej zwolnić" – pomyślałam. Lambert zamiast zwolnić przyśpieszył. Wyprostowałam się i spojrzałam mu przez ...