Pani w czerni, czyli opowieść Agnessowo-JoAnnowo-majówkowa
Data: 31.12.2020,
Kategorie:
bdsm
femdom,
Brutalny sex
Autor: Agnessa Novvak
Przekraczam próg pokoju, stąpając ostrożnie bosymi stopami po nieprzyjemnie zimnym parkiecie. Mimo niemalże zupełnego zaciemnienia, dostrzegam zarys postaci, opierającej się o ścianę.
– Stój! – Rozlega się cichy, lecz władczy głos.
Momentalnie wykonuję polecenie. Nie czekając na dalsze instrukcje, czym prędzej przyklękam i wyciągam ręce ponad opuszczoną w nerwowym oczekiwaniu głowę. Głośny stukot każe mi podejrzewać wysokie, czarne szpilki ze stalowymi flekami, przeznaczone jedynie na wyjątkowe okazje. Wzdrygam się, nie mając pojęcia, co myśleć o całej sytuacji.
Podniesione z chrzęstem żaluzje rzucają blade światło na wyślizgany parkiet. Kątem oka obserwuję trafnie rozpoznane buty, zatrzymujące się o krok ode mnie. Czuję na plecach nie tylko badawczy wzrok, lecz i chłodny, miękki dotyk… czyżby rękawiczek? Pejcza? Palcatu? Wolę nawet nie myśleć. Wbijam spojrzenie w jedną z klepek, ostatkiem sił powstrzymując zarówno ciekawość, jak i oblewający mnie lodowatym potem strach. Od ostatniego spotkania minęło tak wiele czasu, że naprawdę nie wiem, czego się spodziewać.
– Niżej! – Tym razem ton jest wręcz karcący, niemal otwarcie niezadowolony.
Ucisk buta na zgiętym ku ziemi kręgosłupie wydaje się jedynie potwierdzać obawy. Zamieram w oczekiwaniu. Na cios? A może jedynie słowną reprymendę?
– Muszę przyznać, że jak na razie nie zawodzisz moich oczekiwań! – Niespodziewana deklaracja do reszty wytrąca mnie z równowagi. – Niestety nie mamy tyle czasu, ile bym sobie ...
... życzyła, więc będę musiała się nieco pospieszyć. A ty postarać. Bardzo! Rozumiesz?
– Oczywiście! – odpowiadam bardziej podłodze, niż rozmówczyni, nie ważąc się powstać bez przyzwolenia.
– Wstań i powiedz, czy podobam ci się w nowym stroju? Tylko szczerze! Wiesz doskonale, że nie zniosę kłamstwa!
Podrywam się zdecydowanie zbyt szybko. Dopiero po paru sekundach przezwyciężam zawroty głowy i daję radę skupić wzrok. Tylko po to, by spłonąć rumieńcem na widok rozpartej wygodnie na sofie, przekładającej powolutku nogę na nogę kobiety. Bawiącej się wyzywająco długim, szklanym ustnikiem do papierosa. Odzianej od stóp po głowę w czerń.
Dla wielu zapewne całkowicie zwyczajnej – być może nawet niespecjalnie atrakcyjnej – niewysokiej czterdziestoparolatki o pełnych policzkach, jeszcze pełniejszej figurze oraz mocno niemodnej fryzurze. Dla mnie zaś najcudowniejszej z cudownych Pani. Damy. Bogini. Jedynej Władczyni ciała oraz serca.
– Jesteś przepiękna, moja Pani! Jak zawsze! – Wyraźnie zawiedziona mina uświadamia mi, że tanim komplemenciarstwem niczego nie osiągnę. Wręcz przeciwnie. Może jeśli skupię się na szczegółach… – Masz Pani niezwykle zgrabne nogi w tych butach oraz pończochach! Idealnie dobrałaś kostium, który wraz z rękawiczkami dodaje ci elegancji. Wybacz śmiałość, lecz przez materiał widzę twe cudne piersi… – przerywam zdecydowanie zbyt późno, oczekując nagany, malującej się na przysłoniętej woalką twarzy.
A może nie? Podkreślone czarną szminką usta faktycznie ...