1. Pani w czerni, czyli opowieść Agnessowo-JoAnnowo-majówkowa


    Data: 31.12.2020, Kategorie: bdsm femdom, Brutalny sex Autor: Agnessa Novvak

    ... będzie aż tak zła…
    
    Ledwie krok po przekroczeniu progu przestronnego pomieszczenia, pierwotnie pełniącego zapewne rolę salonu, pojmuję, jak bardzo się mylę. Nagłe smagnięcie przecina mi plecy palącą pręgą. Odruchowo zginam się wpół.
    
    – Stój prosto! – Głos jest dziwnie stłumiony. A może tylko mi się zdaje?
    
    Drugi cios spada na pośladki. Trzeci ponownie na plecy. Po mniej więcej dziesiątym przestaję liczyć, skupiając się jedynie na zaciśniętych pięściach, zębach i powiekach. Mając nadzieję, że wrażenie spływającej po skórze krwi jest jedynie pozorne.
    
    Wtem wszystko ustaje równie niespodziewanie, jak się zaczęło.
    
    – Dwa kroki do przodu! Ręce w górę! Już!
    
    Gwałtowne szarpnięcie unieruchamia mnie z wysoko uniesionymi ramionami. Bezwiednie podnoszę głowę, szukając grzechoczącego gdzieś powyżej łańcuszka, lecz zatrzymuję się już w połowie drogi.
    
    Naprzeciwko, we władczej pozie z szeroko rozstawionymi nogami, staje Pani. Skupiam wzrok na zwieszającej się aż do samej podłogi końcówce długiego, zaplecionego z grubych rzemieni pejcza. Butach na wysokim koturnie. Siateczkowych pończochach, sięgających połowy ud. Prześwitującym body ze wzorzystej koronki.
    
    Gdy docieram do twarzy, oblewa mnie zimny pot. Tym razem niebędący jedynie złudzeniem.
    
    Dzięki białej, kontrastującej z czernią wszystkich pozostałych elementów stroju masce arlekina, Pani wygląda niczym laleczka. Dla zdecydowanie dorosłych i jeszcze mniej grzecznych dzieci. Wpatruję się w nią nierozumiejącym ...
    ... spojrzeniem, oczekując odpowiedzi na pytania, których nie śmiem zadać.
    
    W zamian dzierżąca narzędzie zbrodni ręka unosi się powoli i zamiera na sekundę, by błyskawicznie wystrzelić w moją stronę. Kolejne uderzenia spadają na piersi, brzuch, uda, kolana, ramiona, znów brzuch… Po każdym następnym początkowe podejrzenie zamienia się w pewność – Pani nie wymaga ode mnie niczego poza samą obecnością. Równie dobrze mogłaby okładać worek bokserski, sklepowego manekina lub choćby świńską półtuszę, wiszącą bez życia na rzeźnickim haku.
    
    Nawet nie próbuje celować, w pewnym momencie zahaczając o bok twarzy. Wówczas po raz pierwszy nie wytrzymuję, zanosząc się urywanym krzykiem. Kątem załzawionego oka zauważam, że schizofreniczna kukiełka o wybitnie sadystycznych skłonnościach przechyla głowę. Jakby zastanawiała się, czy powinna kontynuować zwyrodniałe przedstawienie, czy może jednak…
    
    Widząc, jak odkłada pejcz na stół, oddycham z pełną nadziei ulgą. Do momentu, w którym podnosi nie tylko cieniutką szpicrutę, skórzaną maskę na oczy oraz knebel, lecz także obwiązany pękiem sznura wibrator. Wówczas uświadamiam sobie nadto wyraźnie, że najgorsze dopiero przede mną.
    
    Z nieukrywanym przerażeniem przypatruję się podążającej ku mnie władczym krokiem Pani. Pierwszy raz od naprawdę dawna poważnie rozważam użycie hasła bezpieczeństwa. Tutaj i teraz, nie czekając na dalszy rozwój wydarzeń. Nie będzie to może powód do wielkiej dumy… tylko czy na pewno?
    
    Wbrew utartym wyobrażeniom uległość nie tylko ...
«1...345...12»