Nevada
Data: 14.01.2021,
Kategorie:
nieznajomy,
Brutalny sex
Autor: Yeti
Było dobrze po pierwszej w nocy a Marcel pędził drogą w okolicach Trzebnicy. W samochodzie panowały ciemności rozświetlane bladym światłem radia. Na drodze pusto. Marcel wysunął dłoń przez otwarte okno i skierował na twarz strumień nocnego, zimnego powietrza. Miało to chronić przed zaśnięciem. Na zewnątrz siąpił lekki deszczyk. Marcel chłonął nozdrzami wilgotny, leśny zapach. Czarne drzewa złowróżbnie odcinały się od nieco mniej czarnego tła. Nie, nie byłoby przyjemnie znaleźć się teraz w takim ciemnym lesie. Co on, Marcel byłby zrobił, gdyby samochód zepsuł się na takim odludziu? Zatelefonować po pomoc i czekać. Nie wysiadać - żadna przyjemność. Na szczęście silnik pracował nienagannie. Licznik przekroczył sto dwadzieścia. Na poboczu mignęła słabo widoczna sylwetka. Marcel dostrzegł światła pozycyjne i postać w jasnym płaszczu, machającą ręką. Zatrzymać się czy zignorować? Zatrzymanie się i chodzenie po tym paskudnym lesie wydawało się nierozsądne, ale przecież ktoś potrzebuje pomocy. Gdybym to ja stał na poboczu...
Zwolnił i na wstecznym podjechał do machającego. Wysiadł. Przed otwartą pokrywą silnika stał gość w przezroczystej pelerynie z kapturem. Z kaptura kapały krople wody, W aucie dostrzegł jeszcze jedną postać... Sylwetka w pelerynie uśmiechała się - wyraźnie zadowolona, że ktoś wreszcie zatrzymał się na takim odludziu. Miał dziwną twarz...
- Dobry wieczór - zagadnął Marcel.
- Dobry wieczór Pana - odparła postać łamaną polszczyzną. Miło Pan powitać. Gość ...
... uśmiechnął się, skrzyżował dłonie na piersi i skłonił w geście powitania.
Marcel odkłonił się, chociaż zdawał sobie sprawę ze sztuczności własnego gestu.
- Czy z autem coś poważnego?
- Nie rozumim zła motor. Trzebno naprawa - nie aktiwny.. Benzina jest.
Marcel wyznał, że nie potrafi pomóc teraz, w ciemnej nocy. Telefon nie ma tu niestety zasięgu. Ma hak, może pomóc odholować? - ale dokąd? Jak może teraz pomóc? Dokąd telefonować? Numer pomocy... Tak zadzwonię, jak dojadę do miejsca, w którym jest zasięg - przyjadą, ale dopiero rano. Może odwieźć was do hotelu??? No, do jakiejś pobliskiej miejscowości...
Z samochodu wysiadł pasażer. Kobieta dwudziestoparoletnia. Zadbana i pachnąca. Miała na sobie wieczorową suknię sięgającą niemal kostek, z długim rozcięciem do prawego biodra. Wydatny biust skrzył się delikatnymi błyskami brokatu. Buty na szpilkach w zupełności nie pasowały do leśnego krajobrazu. Była jak z innej bajki. Lśniące kruczoczarne włosy, opadały na jej ramiona. Podała Marcelowi dłoń na powitanie, spojrzała na niego jakoś tak długo... zbyt długo... i powiedziała coś do współpasażera. Zdawała nie dostrzegać tego, że pada deszcz a jej sukienka coraz dokładniej przylega do ciała, eksponując krągłości. Marcel nie miał pojęcia, jakim językiem się porozumiewali. Gość odpowiedział szorstko - wyraźnie iskrzyło między nimi. Konflikt wisiał w powietrzu. Było to, jak kłótnia. Marcel czuł, że w tym związku rządzi mężczyzna, ale ona jest bardzo niezadowolona z jego ...