Depresja prezesa (I)
Data: 16.01.2021,
Kategorie:
praca,
szef,
Romantyczne
przygoda,
Autor: pawel772
Pamiętam dokładnie dzień, w którym właściciele spółki powołali mnie na stanowisko prezesa zarządu. Marzyłem o tym każdego dnia od kiedy trafiłem do tej firmy. Pracowałem ciężko na swój sukces, ale opłaciło się. Pamiętam też wszystkie nasze osiągnięcia, kiedy to ja stałem za sterami tej wielkiej korporacji. Owszem, były też porażki, ale nie pozwalałem im zbyt długo u nas zagościć. Przez ostanie dziesięć lat spędziłem w pracy większość swojego życia, kosztem mojego małżeństwa, dzieci i przyjaciół.
Wszystko to było chuja warte. Teraz, kiedy kryzys gospodarczy dopiero co zaczął się rozpędzać, te tępe chuje z rady nadzorczej srają po gaciach i szukają sposobu, żeby przypadkiem nie obcięto im pensji. Mały spadek zysków jest nieunikniony. Wszyscy o tym wiedzą. Wszyscy oprócz tych kretynów wnioskujących o moje usunięcie. A przecież to ja zbudowałem ich majątki. Wypruwałem sobie żyły, żeby te pazerne świnie miały złote obory i najlepsze pomyje w korycie. Niewdzięczne sukinsyny.
— Dzień dobry panie prezesie, mogę zająć panu chwilę? — Weszła jakaś młoda pizda, którą ledwo co kojarzę. Chyba jest działu handlowego.
— Czy to coś pilnego?
— Tak. Bardzo pilnego.
— Słucham? — Zapytałem, a ta krowa od razu rozsiadła się w fotelu przed moim biurkiem jak u siebie.
— Wiem, że decyzja o awansie na kierownika działu marketingu nie została jeszcze podjęta — no tak, więc jest z marketingu — ale chodzą słuchy, że to Karolina Nowak awansuje. W związku z tym chciałam przyjść do pana ...
... osobiście i opowiedzieć jak sprawa wygląda.
— Jaka sprawa?
— No, że to nie ona powinna awansować?
— A kto?
— No... ja. — Co mnie do cholery obchodzi kto będzie pilnował tele-dup z marketingu, żeby więcej gadały do słuchawki niż między sobą.
— Pani jest bezczelna. — Powiedziałem starając się mówić spokojnie, chociaż wiedziałem przerażenie w jej oczach na widok mojego surowego wyrazu twarzy. — Jeszcze żadna decyzja nie została podjęta. Jak pani śmie przychodzić do mnie i mówić w ten sposób! — Gdybym tylko wiedział jak się nazywa, od razu podniósłbym słuchawkę i wywalił ją na zbity pysk z pracy.
— Panie prezesie, to nie tak. Pan nie wie jak wygląda praca u nas, tam na dole. To ja mam najlepsze wyniki. Od dawna należy mi się ten awans. — Zaczęła jazgotać. Nie chciało mi się z nią rozmawiać. Miałem ważniejsze sprawy na głowie. Wszystko na to wskazuje, że moje dni w tej przeklętej firmie są policzone, a jakaś tępa baba przychodzi i ujada mi jak pies. — Z resztą powiem panu, coś. Dyrektor Malinowski forsuje ją na to stanowisko bo oni chyba mają romans. — Dodała ściszonym tonem.
Była młoda. Zbyt młoda, żeby wiedzieć, że plotki, donosicielstwo i błaganie o awans u prezesa to najszybsza droga do zwolnienia.
Patrzyłem na nią, ale większości rzeczy nie słyszałem. Przez wiele lat starałem się wyzbyć uprzedzeń do blondynek, ale teraz, przed końcem mojej kariery zawodowej muszę przyznać, że naprawdę są one wyjątkowo głupie.
— Ile ma pani lat? — Przerwałem jej potok ...