1. Depresja prezesa (I)


    Data: 16.01.2021, Kategorie: praca, szef, Romantyczne przygoda, Autor: pawel772

    ... siedząc przede mną i mierząc się ze swoim największym problemem, który dla mnie był zupełnie nieistotną błahostką. Czułem się bezradny. Czy wziąłem dzisiaj Escitalopram? Zmiana nastroju znów dawała mi się we znaki.
    
    — No niech pan coś powie, jest pan prezesem przecież.
    
    — Jeśli odejdziesz to złamiesz mi serce. — Powiedziałem spokojnie ze smutnym wyrazem twarzy. Patrzyłem prosto w jej oczy. Trochę ją to krępowało. Nie wiedziała co powiedzieć. Po chwili ciszy dodałem: — No niech pani coś powie, jest pani telemarketerką przecież.
    
    — Ale co?
    
    — Cokolwiek. — Chwilę szukała w swojej głowie co mogłaby powiedzieć.
    
    — Czy wyraża pan zgodę, abyśmy przesłali panu drogą elektroniczną naszą aktualną ofertę handlową? — Wyrecytowała automatycznie wyuczoną regułkę. Rozbawiła mnie tym bardzo. Zaśmiałem się głośno i nie mogłem przestać. Ona też się lekko uśmiechnęła. Poczułem się lepiej, ale dalej nie wiedziałem co z nią zrobić.
    
    — Monika — sam nie wiem czemu zacząłem zwracać się do niej po imieniu — sama powiedziałaś, że masz najlepsze wyniki w sprzedaży.
    
    — No właśnie. — Wtrąciła mi.
    
    — Gdybyśmy ciebie awansowali na stanowisko kierownicze to miałabyś zupełnie inne obowiązki.
    
    — No wiem.
    
    — Jesteśmy w kryzysowej sytuacji i nasza firma nie może sobie pozwolić na utratę najlepszej telemarketerki. — Wiedziałem, że takiej odpowiedzi się nie spodziewała. Otworzyła usta jakby chciała coś powiedzieć, ale zaraz szybko je zamknęła. Znów zaświeciły jej się oczy. Ciekawe kto ma ...
    ... większe wahania nastrojów, ja ze swoją depresją, czy ona na co dzień.
    
    — Taaa, jasne. Ale gdybym to ja podawała dyrektorowi Malinowskiemu kawę codziennie rano z podwójnym lodzikiem, to teraz nie było by tej rozmowy. — Teraz to zatkało mnie. Może naprawdę nie nadaję się już do tej roboty skoro tak często nie wiem co odpowiedzieć.
    
    — A jaki to jest ten podwójny lodzik? — Zapytałem, bo nieco mnie to zaintrygowało i było mi wszystko jedno co sobie pomyśli.
    
    — Yyy... no wie pan. Taki z podwójną gałką... — Nic z tego nie zrozumiałem, ale trochę się ucieszyłem, że nie oburzyła się na moje słowa, tylko rozważyła je płytko i naturalnie jak wszystko inne.
    
    — Dalej nie wiem o co chodzi...
    
    — No panie prezesie, niech się pan nie wygłupia.
    
    — Nie wygłupiam się. Nie wiem jaki to jest podwójny lodzik.
    
    — Nie no... chyba nie wypada, żebym rozmawiała o tym z panem prezesem.
    
    — Dlaczego?
    
    — No bo się nie znamy przecież. — Na jej słowa wstałem i podałem jej rękę zza biurka.
    
    — Mów mi Tomek. — Na jej twarzy zarysowało się wyraźne zadowolenie. Uścisnęliśmy sobie dłonie. Miała zaskakująco delikatną skórę.
    
    — A więc Tomek — zaczęła dumnie — pierwsza gałka jest delikatna, a druga musi być taka szybka.
    
    — Co to znaczy?
    
    — Chodzi o to, żeby pierwszego lodzika robić bardzo powoli i delikatnie, tylko ustami — zaczęła gestykulować, udawała, że w lewej ręce trzyma penisa. Czy to się dzieje naprawdę? Może wziąłem całą garść tabletek i właśnie umieram. Ale czemu w takiej abstrakcji? — ...
«1234...7»