Rzecz w tym, by klęknąć
Data: 20.01.2021,
Kategorie:
przyjaźń,
zauroczenie,
miłość,
BDSM
Autor: deal
... Czuła się przy nim swobodnie i wydawało się, że on to odwzajemnia. Czasami zastanawiała się, czy nie mogliby stworzyć pary. Podobał się jej, był inteligentny i lubiła z nim rozmawiać, ale zawsze, kiedy próbowała się zbliżyć, dostawała żartobliwego prztyczka w nos i wycofywała się ze swoich zamiarów. Z kolei, kiedy on próbował przekroczyć granicę, to w swojej złości, ona odsyłała go z kwitkiem, aż w końcu poznała Kubę, niedoszłego męża i wszystko się zmieniło.
Tylko on pozostał stały w zwyczajach – okresy samotności, od czasu do czasu umilał sobie kolejnymi dziewczynami. Żadna nie była wystarczająco dobra. I żadna nie będzie.
Po tygodniu prób przywrócenia życia na właściwy tor, Karolinie udało się osiągnąć tyle, że urządziła się w mieszkaniu Maksa. Upychała, gdzie się dało, wywożone pod nieobecność Kuby rzeczy. Rodzice byli obrażeni, Kuba na szczęście też, więc nikt nie nękał jej swoją obecnością, ani telefonami.
Mieszkanie z Maksem nie było jednak usłane różami. Jego wypowiedzi ociekały sarkazmem. Chwilami miała wrażenie, że jej po prostu nienawidzi, ale bała się zapytać o to wprost z obawy, że mógłby kazać jej się wyprowadzić. Nie miałaby dokąd wynieść się w tej chwili. Zastanawiała się, kiedy ich całkiem dobra relacja przeszła w tę dziwną hybrydę, mieszankę uzależnienia, niechęci i przyjaźni. Wiedziała, że coś zmieniło się tuż po tym, jak zaczęła spotykać się z Kubą, jednakże Maks nigdy nie powiedział jej, ani nawet nie dał do zrozumienia, że mu to nie pasuje, ...
... że… chciałby czegoś więcej. Kiedyś byłaby tym zainteresowana, ale teraz? A jednak wciąż coś ją do niego przyciągało. Nawet w czasie, gdy próbowała się od niego odciąć, coś kazało jej napisać chociaż SMS-a, jedną wiadomość na messengerze, wykonać jeden telefon. W drugą stronę było tak samo – kiedy Maks nie odzywał się przez jakiś czas, potem zawsze dawał o sobie znać. Naprawdę nieznośny stał się wtedy, kiedy powiedziała mu o zaręczynach, a później o nadchodzącym ślubie. Myślała, że wszystkie złośliwości, jakimi ją raczył, spowodowane były jego filozofią pozostania singlem najdłużej, jak to możliwe. Myślała tak, do pewnego wieczora, kiedy bawili się razem na imprezie, którą Karolina zorganizowała dla wszystkich znajomych ze studiów, przed nadchodzącym ślubem. Jedno jego niepełne zdanie, jedno spojrzenie, kazały jej poddać pod wątpliwość wszystko, co o nim wiedziała. Jednak Maks miał całe lata na to, by popchnąć lub chociaż próbować popchnąć ich znajomość w nieco innym kierunku niż przyjaźń.
Rozpamiętywała tę chwilę setki, jeśli nie tysiące razy, ale nigdy nie nabrała odwagi, żeby wrócić do tego w rozmowie z Maksem. Ślub zbliżał się wtedy wielkimi krokami, bała się, co mogłaby usłyszeć. Myśl o tym, że Maks mógłby potwierdzić jej przypuszczenia, sprawiała, że wnętrzności robiły porządne salto, ale jeszcze gorzej czuła się na myśl, że mógłby ją wyśmiać. I ten strach przed poczuciem zawodu, strach przed tym, co mogłoby się stać „jeśli”, powstrzymywały ją do chwili, gdy kierowca ...