Nie tak cudowne życie
Data: 21.01.2021,
Kategorie:
małżeństwo,
Brutalny sex
nieznajomy,
Autor: CichyPisarz
... zawartości na szafce przy łóżku.
- Chcesz się czegoś napić? - zaproponował swoje piwo, wskazując je oczami.
- Nie! - momentalnie odpowiedziała. Nie chciała wchodzić w jakąkolwiek dyskusję. Nienawidzę go przecież, wmawiała sobie.
- Spokojnie! Twój mężulek nic nie kuma. Jest nieprzytomny i nic nie będzie pamiętał... Możesz... - zatrzymał swoją myśl - Aaa... nie ważne... - machnął ręką i rozpiął spodnie.
Po chwili siedział na łóżku, obok niej, a penis powiększył się, ale nie przybrał jeszcze maksymalnego rozmiaru. Dziewczynę ogarnęło przerażenie. Nawet by nie pomyślała, że po tak długiej akcji, jaką zakończyli kilka minut temu, znowu do czegoś dojdzie. To co teraz widziała zwiastowało zupełnie inny scenariusz. Zaintrygował ją jednak olbrzymi penis. Kątem oka obserwowała jak rośnie, ale nie to było teraz dla niej istotne. Wyglądał bardzo estetycznie, jak na takiego właściciela, gbura i prostaka. Miał przystrzyżone włosy, a w niektórych miejscach wręcz wydepilowane. Przez chwilę pomyślała o mężu, a ściślej o jego mocno owłosionym członku, który w porównaniu z tym, nie zdawał się być atrakcyjny. Boże, o czym ja myślę!?! - na siłę odwróciła głowę. Znowu poczuła szczerą niechęć do obcego mężczyzny.
- Chodź tu - przywołał ją i wskazał swoją na wpół stojąca faję. - Zajmij się nim - nakazał.
- Nie! Nie chcę... Proszę. Już wystarczy! - Tym razem jednoznacznie oznajmiła niechęć.
- Przecież wiesz, że to nie ma sensu - miał na myśli jej protest.
- Proszę! Przecież ...
... nic ci nie zrobiliśmy! Błagam! - lamentowała. Znowu była przykładną kobietą, dbającą o swoją moralność.
- Ssij go, kurwa, bo mam ochotę cię znowu rżnąć! - wybuchnął krzykiem.
Ta nagła zmiana zachowania sparaliżował ją całkowicie. Znów lęk wzniósł się na najwyższy poziom.
- Co, może tego nigdy nie robiłaś? - miał na myśli robienie loda. Śmiał się wątpiąc, ale widząc cnotliwą postawę i nagły strach w oczach, rzucił słowa tak dla zabawy. Taka uwaga zdawała się być teraz na miejscu. Jego ofiara zdawała się być taka nieśmiała i niewinna, co obserwował już od samego początku.
Powoli pokiwała głową potwierdzając jego słowa. Zawsze ją to oburzało i obrzydzało. Członek w ustach, ble! Tak nie można, zapomnij! - myślała.
Roześmiał się.
- Chodź tu. W takim razie będę cię musiał... nauczyć - uniósł kącik ust w ledwo widocznym cwaniackim uśmieszku.
- Nie, proszę! Tylko nie to - broniła się. - Adrian!!! - odruchowo przywoływała męża.
- On ci nie pomoże. Mówiłem ci, że leży jak kłoda - przypomniał jej w miarę normalnym tonem głosu. - Kurwa, albo go bierzesz, albo cię do tego zmuszę!?! - tracił cierpliwość.
Bawił się swoja dzidą. Zaczął ściągać z niej skórkę napletka, obnażając wciąż powiększającą się żołądź. Przyciągnął ją agresywnie i odchylił tułów, by unieść wyżej swoją wieżę. Nie miał skrupułów, najmniejszych. Jej płacz i jęki, w ogóle, na niego nie wpływały. Docisnął jej głowę, kiedy dłuższą chwilę walczyła ze sobą, zbliżając usta do jego pały. Zamknęła usta, ...