Weekend z Alą (VI)
Data: 26.01.2021,
Kategorie:
Zdrada kontrolowana,
seks Analny,
małżeństwo,
Sex grupowy
Autor: koko
... bez umizgiwań. Etap gry wstępnej jakoś umknął naszej uwadze. Wokół panowała absolutna cisza, przerywana jedynie regularnym klaśnięciem bioder, uderzających z impetem w wypięty tyłek Ali. Jak na ironię kochaliśmy się, a przez szybę nadal patrzyliśmy na Wiktora, który leżał bez ruchu, wyciągnięty na miękkich poduchach kanapy. Jednak ten widok powoli się rozmył, bo oddech Ali pokrywał szybę grubą zasłoną pary.
- Jak dobrze! Adam! - jęknęła i mocniej zaparła się o szybę. Nie chciała stracić równowagi, ponieważ wchodziłem w nią brutalnie i napawałem się tym, jak bardzo tego pragnie. Na efekty nie musieliśmy długo czekać. Ala zesztywniała, a jej ciałem wstrząsnęły gwałtowne skurcze orgazmu. W tym momencie nic nie mogło mi przynieść większej satysfakcji. Widok mojej pani oddającej się mi na ostro i krzyk rozkoszy był szczęściem nie do opisania.
Ala skończyła szczytować, ale ja wciąż w niej tkwiłem, bo nadal było mi daleko do wytrysku. Penis przestał reagować na jakiekolwiek bodźce. Nie czułem już żadnego tarcia czy ścisku. Nic dziwnego. Przy takiej ostrej jeździe pochwa mojej niegrzecznej żonki była rozciągnięta i porządnie nawilżona. Poruszałem się w niej jak dobrze naoliwiony tłok w maszynie i mogłem ją w ten sposób kochać przez pół nocy. Tylko czy ona by to wytrzymała? Nie wiem co było w fajce, którą jeszcze niedawno się zaciągaliśmy, ale z pewnością to ona była przyczyną mojej nadzwyczajnej potencji.
- Starczy! Starczy kochanie! – wysapała wreszcie, z trudem utrzymując ...
... równowagę. Przestałem się poruszać i przyparłem ją do szyby, żeby się nie osunęła. Jej ciało stawało się wiotkie i ciężkie. Była wyczerpana, ale zdobyła się na uśmiech.
- Adam, co się z tobą dzieje? Jeszcze jesteś twardy? – odwróciła twarz. I popatrzyła na mnie z podziwem. - Cudownie czuć, jak mnie po tym wszystkim wypełniasz – dodała.
- Jeszcze cię chcę – odparłem zdyszany.
Zaszaleliśmy. Zapomnieliśmy przez to, że stoimy przylepieni do ogromnej, niczym nie nieosłoniętej tafli szkła. Co prawda, wewnątrz było ciemno, ale trudno było stwierdzić, czy z zewnątrz było nas widać. Zajęci sobą, nie pomyśleliśmy o tym, że ktoś mógł nas zobaczyć. W tym właśnie momencie Wiktor, który do tej pory zalegał nieruchomo na kanapie, przeciągnął się i spojrzał w naszym kierunku. Jak na komendę odskoczyliśmy od okna i wylądowaliśmy na łóżku.
- Widział nas? - spytałem.
- A czy to ważne? Sam się nie kryje, więc chyba nie ma z tym problemu – uspokoiła mnie Ala.
- Bardziej martwi mnie, co mam zrobić z fantem, który teraz trzymam w dłoni – powiedziała, zmieniając ton na bardziej figlarny. A dłoń miała zaciśniętą na moim kutasie, który nadal zgłaszał gotowość działania.
- Masz jakiś pomysł, żeby sobie z nim poradzić, dzikusko? - byłem podniecony i musiałem się jakoś rozładować.
- Znajdziemy sposób – odparła z tajemniczym uśmiechem. Czułem, że Ala od nowa się nakręca.
- Wepchnij mi go w tyłek – powiedziała... Nie, rozkazała. - Czuję niedosyt.
Zatkało mnie. Ubóstwiałem ją, ...