1. Kryzys


    Data: 10.02.2021, Kategorie: szantaż, BDSM biuro, szef, Autor: GreatLover

    ... wraz z kolejnymi pchnięciami czuła, jak jej godność rozpada się w pył.
    
    - Teraz na mnie patrz, dobrze! – pochwalił ją widząc że kładzie dłonie na biurku – ooo tak, w końcu jesteś posłuszna, nie? – pchnął mocno – pytałem Cię o coś! –
    
    - Jestem posłuszna – wysapała a prezes roześmiał się cicho
    
    Przez chwilę milczeli nie przerywając tego co robili. Pyszczyński sapał, rzęził ale nie przestawał posuwać leżącej pod nim kobiety. Co jakiś czas spluwał na swojego zaganiacza dbając w ten mało subtelny sposób o odpowiednie nawilżenie. Iwona pojękiwała raz za razem czując, jak kutas jej szefa penetruje jej najintymniejsze zakamarki. Ze zgrozą pomyślała, jak po czymś takim będzie w stanie kochać się ze swoim mężem?
    
    - Jesteś mężatką, prawda? – wysapał Pyszczyński i wbił się mocno w jej cipkę
    
    - Uuuuuhh! Tak... jestem mężatką –
    
    - Ma takiego chuja jak mój?
    
    Nie była w stanie odpowiedzieć. Poczuła żal do swojego oprawcy, że w takiej chwili każe myśleć jej o swoim ukochanym. Łzy (które już dzisiaj?) popłynęły jej po twarzy
    
    - Nie, panie prezesie – odpowiedziała nie dbając o to, że głos jej drży – pan ma większego... -
    
    Wypowiadając ostatnie zdanie odwróciła głowę i wybuchła stłumionym płaczem. Nie wzruszyło to Pyszczyńskiego który dalej posuwał ją na przemian wydobywając z jej gardła szloch i jęki. Upadła najniżej, jak tylko się dało. I dla czego? Dla pieprzonego apartamentu?! "Boże, jak mogłam być tak głupia!" W tym czasie Pyszczyński wyślizgnął się z niej i gwałtownym ...
    ... szarpnięciem obrócił Iwonę na brzuch. Stęknęła cicho i poczuła jak rozchyla jej nogi. Jęknęła, gdy poczuła mocne pchnięcie. I następne. I następne. I następne...
    
    - Ooo tak, to jest dopiero jazda... czujesz mnie? – zapytał przyśpieszając
    
    - Mmmmmmmaachhh! –
    
    Iwona czuła jak jej spocone czoło ociera się o blat biurka w rytm pchnięć bioder jej gwałciciela. Świadomość tego że on robi nią sobie dobrze napawała ją obrzydzeniem. Poczuła jak Pyszczyński zaciska ręce na jej ramionach i zaczyna zapinać ją jeszcze mocniej. Starała się z całych sił nie jęczeć i nie krzyczeć ale szalejący w jej wnętrzu kutas niweczył jej wysiłki. Raz po raz wydawała z siebie rozdzierający, rozpaczliwy jęk słysząc jedynie śmiech "Pyszczka".
    
    Po chwili, która wydawała się jej wiecznością, poczuła, jak z niej wychodzi. Było jej już obojętne, co się z nią dzieje, chciała mieć to już wszystko za sobą. Zgodziłaby się jeszcze raz mu obciągnąć, gdyby to oznaczało dla niej wolność. Łapiąc oddech po ostrej jeździe, którą dopiero co przeżyła nie miała siły zaoponować, gdy prezes rozchylił jej pośladki i natarł jej drugą dziurkę odpowiednią porcją siły.
    
    - Nie... - powiedziała słabo unosząc się na łokciach i starając się odwrócić w jego stronę ale nie miała na to dość siły – proszę pana! Nie! –
    
    Jęknęła, gdy poczuła główkę wsuwającą się jej odbyt. Aż tak chce ją upokorzyć? Poczuła nową porcję wilgoci pochodzącą z jego ust i kolejne centymetry, które w nią wsunął. Jęk bólu był tak głośny, że Pyszczynski ...