Kryzys
Data: 10.02.2021,
Kategorie:
szantaż,
BDSM
biuro,
szef,
Autor: GreatLover
... rozstrzygnie.
Pani Smith nadal wpatrywała się w niego ze zdumieniem. Widział jak jej piersi unoszą się przy nerwowym oddechu, słyszał jak łapie haustami powietrze, by uspokoić serce. Przez jedną straszną chwilę Tim pomyślał, że Pani Smith się nie zgodzi. Odpowie mu, żeby szedł do diabła, co on sobie wyobraża i wyzwie go od najgorszych.
- Mógłbyś być moim synem... - odpowiedziała tak cicho, że ledwo ją usłyszał
Ryknął z radości w swoim wnętrzu i odezwał się do Pani Smith spokojnym, głębokim tonem chociaż rosnące podniecenie brało nad nim górę.
- Zupełnie mi to nie przeszkadza – uśmiechnął się do niej – więc zgadza się Pani? –
Pani Smith zaczerpnęła jeszcze jeden głęboki oddech i delikatnie skinęła głową.
- Świetnie. Zatem zechciałaby Pani przejść na zaplecze i poczekać tam na mnie, a ja pójdę do domu po Pani pierwszą zaliczkę. Powiedzmy... sześć dolarów. Pasuje Pani taka stawka? –
Gdy zobaczył jej minę, sam o mały włos nie przybrał podobnej. Sześć dolców! Od dawna nie widział takich pieniędzy.
- Sześć? – niemal z przerażeniem powiedziała Pani Smith
- Tak, Pani Smith, sześć. W ramach zaliczki. Dalej jest Pani zainteresowana? –
Pani Smith zagryzła wargi. Widząc ten gest Tim poczuł, jak jego kutas zaczyna pęcznieć mu w spodniach.
- Tak – usłyszał jej odpowiedź
- Świetnie, w takim razie proszę zrobić to, o co poprosiłem a ja zaraz do Pani dołączę – powiedział wychodząc zza lady uśmiechając się do niej niewinnie. W jej spojrzeniu widział ...
... nadzieję, że może odstąpi od swych zamiarów i da jej te pieniądze w zamian za coś innego, dlatego przechodząc koło niej, dotknął jej. Nie w żaden lubieżny sposób, po prostu dotknął jej przedramienia, czubkami palców przejeżdżając w dół i musnął wnętrze jej dłoni. Poczuł, jak drgnęła pod jego dotykiem. Uśmiechnął się szybko i nie patrząc jej w oczy wyszedł ze sklepu.
Szedł do domu tak prędko, że wzbijał wokół siebie obłoki kurzu. Przeszedł przez podnoszony ganek i wkroczył do domu. Stanął przy schodach i jedynie krzyknął w kierunku matki, która siedziała na wyniszczonym fotelu jego ojca by zaczęła pakować wszystkie rzeczy, bo dzisiaj wyruszają i już nigdy tutaj nie wrócą. Nie zdziwił się, widząc brak jakiejkolwiek reakcji z jej strony. Od śmierci ojca całymi dniami przesiadywała w jego fotelu, mocno wtulając się w oparcie, obojętna na to, co dzieje się wokół.
Tim wbiegł na górę po skrzypiących schodach i zamknął się w łazience. Mydląc ręce co chwila zerkał w zmatowiałe lustro. To jest ta chwila. Dziś zabierze swoją matkę, zostawi spuściznę swojego ojca i wyruszy przed siebie, mając świadomość, że co najwyżej mogą trafić do tego samego bagna, jakie jest tutaj. Nie ma odwrotu. Rozpiął swoje spodnie i stanął tuż przy umywalce. Chwycił prawą ręką swojego naprężonego fallusa, drugą dłonią mocno opierając się o umywalkę. Nie pieścił się od chwili, w której pożegnał Sandy, pamiętał jak żegnała się z nim ze łzami w oczach mówiąc, że być może wkrótce się zobaczą. Ich ostatnie spotkanie ...