1. Niełatwy los polskiego pisarza


    Data: 25.02.2021, Kategorie: pisarz, Sex grupowy delikatnie, Autor: Rakso Hardik

    ... dolała mi kawy. Takie męskie obowiązki. Jesteście dwie, to jak, mam raz u jednej, raz u drugiej? Korekta zajmie mi około dwóch tygodni, powiedziała J., wstępna korekta... ustaliłyśmy, że zamieszkam u M. Będzie wszystkim łatwiej. Może, odpowiedziałem bez przekonania. Wciąż nie wiem, czego ode mnie wymagacie. Zamieszkasz z nami i... I będziesz nam pomagać, jak będzie trzeba, dodała szybko M. Zrobię co w mojej mocy, odparłem śliniąc się na myśl o pełnej lodówce.
    
    III.
    
    Powiedziały żebym przeniósł swoje rzeczy. Nie było tego wiele. Stary laptop i para wytartych spodni na zmianę. Majtki dawno się rozlazły. Trochę czułem się przez to niekomfortowo.
    
    Powiedź nam co umiesz, J. paliła w kuchni papierosa. Wiele rzeczy, odparłem nie do końca zgodnie z prawdą, zależy co potrzeba. Może zrobisz smaczną kolację? M. kupiła wino, wiesz, żebyśmy się lepiej poznali. Wzruszam ramionami. Coś mogę zrobić. A co lubisz? Wolno oblizuje wargi czubkiem języka. Uśmiecha się delikatnie. Zdam się na twój gust, odpowiada. Wino jest czerwone, dodaje przechodząc obok. Mimowolnie spojrzałem na tyłek J. Nie był za duży. Taki w sam raz. Jeansy opinały mocno okrągłe, twarde kształty. M. miała szersze biodra. Spore pośladki, które trzęsły się delikatnie, gdy szła. M. w ogóle była miękka, okrągła, J. twarda, styl fitness. Płaski, umięśniony brzuch, drobne piersi... Odwróciłem wzrok. Brak majtek mógłby zdradzić moje uczucia. Sterczały boleśnie w wytartych spodniach.
    
    Na kolację przygotowałem różności. ...
    ... Grzanki z oliwą i ziołami. Talerz serów pleśniowych. Mozzarelle z pomidorami i bazylią. Pomidory faszerowane twarogiem i kiełkami. Nic wielkiego, ale wyglądało imponująco. Rozstawiłem niski stolik, wokół którego usiedliśmy na miękkich poduszkach. M. zapaliła kilka świec i zgasiła światło. Kieliszki napełniły się winem.
    
    Widać, że masz nie tylko talent pisarski, zażartowała M. Z tym talentem pisarskim to bym nie przesadzał, odpowiedziałem uśmiechając się. Nie został jeszcze dostrzeżony, dodałem. To chyba trudna sprawa, tak utrzymywać się z pisania, zapytała J. Przeżuwała mozzarelle. Drobne ząbki miażdżyły soczyste liście bazylii. Niemożliwa, ale się staram. Napisałeś już coś? Kilka rzeczy, ale wątpię, aby ktoś to czytał. Miałem dwie, może trzy recenzje. Ci ludzie na pewno nie przeczytali żadnej mojej książki. Myślisz, że z tą będzie inaczej? - spytała J. Taką mam nadzieje, mruknąłem.
    
    Powoli rozmowa stawała się coraz luźniejsza. Z każdym łykiem wina robiła się głośniejsza i bardziej chaotyczna. Dowiedziałem się, że J. pracuje od zlecenia do zlecenia. Wiedzie życie podobne do mojego. Drobna różnica: ma dobre zlecenia. Ja nie mam wcale.
    
    M. wyciągnęła kolejną butelkę. Poszła się przebrać w coś bardziej luźnego. J. stwierdziła, że do niej dołączy. Wysączyłem w ciszy lampkę cierpkiego trunku. Zza zamkniętych drzwi dobiegał przytłumiony szept przerywany nerwowym chichotem. Nie sądziłem, że niedługo dowiem się przyczyn ich wcześniejszego zaczerwienienia.
    
    W końcu wróciły. M. ...