1. Przygodna Monika 10...Przed walentynkowe szkolenie


    Data: 04.03.2021, Kategorie: Anal Autor: agam agamowski

    ... cos lepszego...
    
    Otworzyłam oczy i zorientowałam się, że Andrzej stoi w rozkroku, mając mnie klęczącą między swoimi nogami. Ugiął kolana i powoli przysiadł, nakierowując swojego sztywnego kutasa żołędziem w dół. Bardzo wyraźnie wyczułam moment spotkania pulsującego grzyba z moim oczkiem. Był o wiele cieplejszy i delikatniejszy niż paluszki. Celebrował ten moment spotkania i pieścił moje kakałko swoją główką. Moje ciche jęki przerodziły się w głośne sapanie, marzyłam, aby mnie spenetrował. Jego nogi ugięły się jeszcze bardziej, poczułam jak naostrzony, mięsisty kołek właśnie przekracza granicę odbytu. Pulsujący żołądź znalazł się w mojej pupce, by po chwili znów z niej wyjść. Stękałam z całych sił jak rozdziewiczana suka. Andrzej powtórzył pchnięcia i nadał szybsze tempo wdzierania się w moje rozwarte oczko. Rozkosz, jaką mi tym fundował, zaczęła mieszać się z podniecającym bólem. Jego pchnięcia były coraz głębsze. Podniecająca świadomość o posuwającym mnie ogromnym kutasie, doprowadzała moje nogi do drżenia. Andrzej mimo swego wieku, świetnie uwijał się z tymi przysiadami, nurkując coraz śmielej w mojej dziewiczej norce. Krzyczałam i sapałam posuwana przez rozpędzonego, twardego dzika. Poczułam skurcz w brzuchu i drganie ud, po których spływała rzeka. Andrzej zasapany wyjął swego rumaka i wsadzając kciuka w dupcie, a resztę palców w cipkę, zaczął szarpać obydwie dziury. Męski mocny chwyt doprowadził mnie do kilku orgazmów przeszywających całe ciało. Jak nie ...
    ... kończąca się fala rozkoszy uderzająca raz po raz. Wyrwałam się z tych klinów i opadłam na podłogę, próbując nie stracić przytomności.
    
    Uświadomiłam sobie, że leże w kałuży własnych wydzielin. Nie spodziewałam się, że orgazm będzie taki potężny. Zmęczony Andrzej usiadł ze sterczącą lagą na kuchennej ławce. Jego zadyszka oznaczała, że sprawiło mu to sporo wysiłku. Pot spływał po jego czole, a ręce drżały. Synowa podała mu szklankę wody i otarła czoło ręcznikiem. Sylwia z koreczkiem w dupce przechadzała się zadowolona po kuchni, jakby czegoś szukała.
    
    -jak myślisz tatuśku, mogę już go wyjąć? Zapytała teścia.
    
    -w sumie już powinnaś być luźniejsza...wysapywał.
    
    -proszę, pomóż mi...wyszeptała, wypinając się w jego stronę. Andrzej powoli wyciągnął koreczek, wpatrując się w czerwoną otchłań. Sylwia, robiąc skłon do przodu, rozkraczyła swe nogi.
    
    -czy twoim zdaniem ona jest już gotowa?.Zapytała niewinnie.
    
    -nie wiem, to można tylko sprawdzić w praniu...odpowiedział.
    
    Dochodząc powoli do swych zmysłów, zaczęło do mnie docierać, jak bardzo widok posuwającego mnie w tyłek Andrzeja, rozochocił naszą Sylwię. Jeszcze niedawno wzbraniała się przed teścia dotykiem, a teraz najwyraźniej ma ochotę na anal z nim.
    
    -wiesz drogi Andrzeju, chciałabym mieć pewność, że te koreczki się sprawdzają...tłumaczyła markotnym głosem.
    
    -nie chcę ewentualnej wpadki, że obiecam coś Tomkowi, a potem wyjdę na oszustkę...szeptała, kręcąc tyłkiem.
    
    -no rozumiem, ale moja rola chyba już się ...
«12...5678»